Poprawiłam kaptur tak aby zacinający, zimny deszcz nie smagał boleśnie
moich policzków. Pogoda była okropna. Szłam sama opustoszałą drogą. Moja
trupa wybrała krótszą drogę, ja natomiast nadłożyłam jej by odwiedzić
znajomego kowala i odebrać moje zamówienie. Mieliśmy spotkać się w
pobliskim miasteczku. Rozejrzałam się wokoło szukałam wzrokiem miejsca w
w którym mogłabym przeczekać tę parszywą pogodę. Zauważyłam wśród
szarego krajobrazu obiecujący wydalającą gospodę. Gdy weszłam do karczmy
przywitał mnie zapach alkoholu i kominka. Raczej przyjemnie. Usiadłam
przy barze i gdy chciałam coś zamówić spostrzegła, iż nabawiłam się
nieprzyjemnej chrypy uniemożliwiającej mi mówienie. Wskazałam na trunek
który miałam nadzieje, że ożywi moje gardło. Barmanka próbowała do mnie
zagadać i nawet chętnie bym odpowiedziała, ale tępy ból mi to
uniemożliwiał. Kobieta zaproponowała mi jeszcze grę w kości. Oczy mi
zabłysły, znałam kilka kantów których nauczyli mnie iluzjoniści z cyrku i
chętnie bym je wykorzystała. Przytaknęłam skwapliwie przystając na
propozycje. Walka była wyrównana, nie potrafiłam dokładnie wskazać
momentu oszustwa i dziewczyny, jak i w drugą stronę. Gdy wynik doszedł
do sześc na pięć z przewagą barmanki. Postanowiłam przerwać tę
niekończącą się rozgrywkę, widząc jak żadna nie może uzyskać znaczącej
przewagi przekraczającej 1.
-Przyjemna gra.- Uśmiechnęłam się do niej. -Nie spodziewałam się takiego
przeciwnika.- Dodałam z wyrazami uznania. Kobieta skinęła głową
przyjmując komplement.
-Nazywam się Lurinna. Czy znalazł by się dla mnie pokój?- Zanosiło się
na to, że deszcz nie ma zamiaru ustawać, a ja nocą i w tej pogodzie nie
miałam ochoty się jeszcze włóczyć.
<Avarusa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz