.

.
.
.

środa, 31 grudnia 2014

Od Lurinny - Cd. Yunashi'ego

-Wczoraj omal mnie nie zgniótł, a teraz znalazł się zbawca i obrońca.- Prychnęłam z lekką drwiną. Chłopak tylko się uśmiechnął. Przeszliśmy do kolejnego pomieszczenia. Ledwo uchyliliśmy drzwi z boku zaatakował nas jeden z nich. Zamachnął się na Yunashiego który szedł jako pierwszy. Smok spróbował się zasłonić, byłam jednak szybsza. Zamachnęłam się sztyletem przecinając nerw w ramieniu mężczyzny co sprawiło że stracił całkowicie władzę w prawej ręce. Opadła ona jak u szmacianej lalki. Żelazo szczęknęło o podłogę.
-Twarda głowa? Gdybyś dostał tym mieczem, nie wiem czy byłaby taka twarda.- Uśmiechnęłam się, chłopak odwzajemnił go, jednak po chwili spoważniał. Gwałtownie odepchnął mnie na bok, na tyle mocno, że upadłam. Sam zaś powalił mężczyznę który podniósł się i próbował zaatakować drugą ręką.
-Jeszcze trzeba być czujnym.- Mruknął po czym ruszyliśmy dalej. Szliśmy dalej penetrując kolejne pokoje.
-Tam jest!- Krzyknęłam i wyrwałam do przodu w kierunku w którym dostrzegłam czyjś ruch. Gdy tylko przeszłam przez próg drzwi się za mną zatrzasnęły. Pułapka? Obróciłam się szybko. W pokoju było trzech. Słyszałam jak Yunashi próbował się dobić do izby. Chwyciłam mocniej sztylet. Jeden z nich spróbował mi go wytrącić, ale zraniłam go dość mocno. Gdy skupiłam się na nim inny uderzył mnie czymś ciężkim w plecy. Jęknęłam padając na kolana, cios nieco mnie zamroczył i nim zdążyłam zareagować założyli mi na szyje i nadgarstki metalowe pęta. To było dla mnie jak zimny prysznic. Zamarłam, nie mogłam się ruszyć, nie przez pęta czy obrażenia. Paraliżowały mnie wspomnienia. Obręcz na szyi idealnie wpasowała się w stare blizny.
-No proszę... Nieco urosłaś co?- Odezwał się jeden, pamiętałam ten głos. To był jeden z tych co mnie próbował sprzedać. Podniosłam na niego wściekły wzrok. Spróbowałam się na niego rzucić, ale łańcuchy skutecznie mnie powstrzymywały.
-Wydłubie Ci oczy i serce, za te pieprz*ne lata w klatce.- Splunęłam mu w twarz. Wykrzywił się rozzłoszczony i kopnął mnie w brzuch. Skuliłam się jęcząc. Teraz naprawdę go zabije. W tym momencie drzwi które jeszcze chwile temu były zabarykadowane rozpadły się na drzazgi.
-Nareszcie!- Wykrzyknęłam do Yunashiego stojącego w progu. -Byłabym wdzięczna za uwolnienie.- Uśmiechnęłam się ironicznie mimo nieciekawej sytuacji oraz tępego bólu.

<Yunashi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz