.

.
.
.

sobota, 21 lutego 2015

Od Araelli – Cd. Dantego/Darricka


Diabeł w ciele anioła?

Araella wyjrzała na korytarz, a obcasy stukały donośnie w ciemnym korytarzu. Podobnie jak Katharsis, zmierzyła ją ostrym wzrokiem. Obie kłuły się spojrzeniami. 
- Żeby było jasne – syknęła anielica, zakładając ręce na piersi – nie jestem osobą, która da się pilnować. Wręcz sobie tego nie życzę. A teraz, jeżeli pozwolicie, mam randkę z demonem. 
- Randka? – Darrick zmrużył oczy.
- Z demonem? – Powtórzył niedowierzając Dante. 
- Nie, ale nie mam ochoty tu stać, więc zamknę się w pokoju, pozwolicie? 
Trzasnęła za sobą drzwiami, zamykając oczy. Przeszła jej ochota na to wszystko po tym, co usłyszała. Spojrzała w sufit i skrzywiła się. Po chwili rozłożyła ręce i powiedziała ze złością;
- Nie mogłeś mi o tym powiedzieć? – Niemal krzyknęła – dajesz mi przepowiednie związane z Mistrzem tej gildii, ale nie powiesz mi o TAKIEJ sprawie? 
Po chwili już była w innym miejscu. Pokrytą białym światłem przestrzeń zajmowała Araella i złota kula, wisząca nad nią, o dużo większa. Ara położyła dłoń na sercu i ukłoniła się lekko z wyprostowanymi plecami. To nie było dworskie dygnięcie, tylko zwykły, elegancki ukłon (jak w dzisiejszej Japonii). 
- Stwórco – mruknęła. 
- Zadałaś mi pytanie – ogłosił tubalnym głosem – więc zaraz otrzymasz odpowiedź. Tą sprawą zajął się Michał, ty… masz w sobie klucz, dzięki któremu uwięźliśmy Azazela. Jestem w stanie ci powiedzieć, że demony będą chciały go odzyskać. 
- O czym ty mówisz? – Zachłysnęła się powietrzem. 
- Nie jesteś zwykłym aniołem, Araello. Jesteś hybrydą.
- H-Hybrydą…? 
- Pół aniołem, pół demonem. To prawda, urodziłaś się stworzeniem dobra, ale wraz z zapieczętowaniem Azazela, zamknięto w tobie klucz, kawałek Eteru, który powoli się zmienia. 
- Więc jeśli wciąż we mnie będzie…
- Zmienisz się w demona.
- Jak się tego pozbyć? – Syknęła. 
- Nie możesz – jego głos stał się ostry – jeżeli to zrobisz, Azazel się obudzi. Nie zgadzam się.
- Ale..

Znów znajdowała się w twierdzy Helados. Rozejrzała się i poczuła, jakby się dusiła. Chwyciła się jedną ręką za gardło i próbowała nabrać powietrza. Dopiero po paru sekundach zdołała się opanować. Serce zaczęło działać poprawnie, przestało szaleńczo bić. 
- Muszę… - oparła dłoń na lodowatej ścianie – się stąd wydostać. 
- Nigdzie nie pójdziesz.  - W progu jej pokoju pojawił się mężczyzna.
- A to dlaczego?  - Bo horda demonów stoi na zewnątrz – Frost uśmiechnął się, kątem oka spoglądając na niewzruszoną Katharsis – masz szansę się wykazać. 
- Nie martw się – prychnęła, odwracając się, zarzucając włosami – dam sobie radę. Jednak przydałaby się pomoc, a na te dzieciaki z lewego skrzydła nie ma co liczyć. 

<Hmmm? :>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz