.

.
.
.

sobota, 28 lutego 2015

Od Willa CD Margo

Z lasu wyskoczył wielki, szary wilk, chociaż bardziej obstawiałem zmiennokształtną istotę. No i miałem rację. Była to rudowłosa dziewczyna. Z doświadczenia zamknąłem oczy. Spotkałem już kilkoro zmiennokształtnych, za każdym razem byli nadzy, lub dziwnie wyglądali. Dziewczyna zapytała podchodząc blisko, jak dla mnie za blisko:
- Co tu robisz?- Uchyliłem oko, po chwili otworzyłem drugie. Zacząłem się zastanawiać co powiedzieć. Prawdę czy kłamstwo, żadna z tych rzeczy nie była dla mnie trudna, ale zazwyczaj wolałem być szczery. W głowie robił się mały mętlik. Rozum podawał mi wszystkie "za" i "przeciw". Między innymi, że jak powiem prawdę, to ona raczej nie ma tego jak wykorzystać, ale to zależy co zamierza mi zrobi, czy chce mnie zabić, czy też nie. Miałem w mózgu błędne koło. Myślałem i myślałem. W pewnym momencie pomyślałem sobie, że pewnie wyglądam śmiesznie. Rodzina zawsze mi o tym przypominała, zwłaszcza mój brat. Zacząłem mówić coś pod nosem, sam nawet nie wiedziałem co. Oprócz tego, że zacząłem na coś narzekać, czyli jak zwykle. Dziewczyna zaczęła się odrobinę irytować. Postanowiłem cokolwiek powiedzieć, co miało odrobinkę sensu:
- No ja... Tak jakby... Zgubiłem się. No może nie do końca. Nie wiem jak to opisać, określić.- Teraz mózg dał mi obawy. A może jednak źle zrobiłem, że to powiedziałem? Pewnie wykorzysta to przeciwko mnie. Zirytowałem się, gdyby nie było jej obok pewnie zaczął bym krzyczeć i przeklinać swój rozum. Czułem się jakby mój umysł miał swoją samoświadomość, jakby w głowie mieszkała inna osoba. Znowu zacząłem bełkotać coś pod nosem. Lecz tym razem zrozumiałem coś o głupim losie, że ja to mam szczęście i, że mój mózg jest głupi. Powiedziałem do dziewczyny:
- Przepraszam za moje zachowanie. Nie wiem jak to opisać, ale nie rozumiemy się z mózgiem... Jak to zabrzmiało... Znaczy nie potrafię nad niektórymi myślami zapanować... Jeszcze gorzej. - Nie potrafię zrozumieć co się ze mną dzieje. Czy miejsce na mnie tak działa, a może towarzystwo dziewczyny, do którego nie byłem przyzwyczajony? Musiałem się ogarnąć, chociaż do zjadliwego stanu, znaczy do stanu, który można przyjąć. Spojrzałem na dziewczynę, chciałem się dowiedzieć jaka jest jej reakcja. Czy będzie się ze mnie śmiać, a może pomyśli, że jestem psychicznie chory. Bardziej obstawiam to drugie.

< Margo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz