.

.
.
.

wtorek, 24 lutego 2015

Od Tenebris - Cd. Serana

Z cierpliwością oraz uwagą wysłuchałam jego monologu, a musiałam wytężyć słuch przez gwar w barze. Nie ukrywam, że podczas mowy powracałam do tych wszystkich zbrodni, które popełniłam. Od niewinnych wtargnięć na wrogie tereny, po paskudne zabójstwa. Ileż razy zmuszona byłam wysłuchać "spowiedzi" mych ofiar... Widać było iż wypowiedź Serana została wywołana presją czasu na jaką naraziłam mężczyznę swym brakiem cierpliwości. Nie mniej jednak w duchu cieszyłam się jak malutkie dziecko, z przyjęcia propozycji współpracy. Jednak udało mu się zaskoczyć mnie po raz kolejny w ciągu tych kilku godzin. Przeniosłam wzrok z twarzy towarzysza, na czerwoną ciecz w kieliszku. Prawie nic nie wypiłam... Tenebris, skup się! Właśnie zaproponował ci wizytę w swojej posiadłości! Jako pierwszy odważył się na to. Przyjrzałam się swemu odbiciu w winie, chcąc zwrócić na nie swoją uwagę, aby myśli nie uciekły jak spłoszona zwierzyna. A często miały to w zwyczaju, co było utrapieniem. Poruszyłam kieliszkiem w przód, a potem w tył. Wprawiłam tym trunek w ruch. Okręgi falowały w naczyniu, jak fale na wzburzonym morzu. Nadal nie podjęłam decyzji, choć powinnam zrobić to jak najszybciej. Nie mogłam strzępić cierpliwości szlachcica, za żadne skarby świata. Wydawał się taki spokojny, jakby zagubiony we własnym świecie. Westchnęłam cicho, w poszukiwaniu odpowiedzi. Gdyby to było takie proste... Z łatwością mogłabym odmówić, ale obawiałam się jego reakcji i jednocześnie nie chciałam kończyć tak szybko tej naszej krótkiej znajomości. Gdybym go nie poznała, to wszystko byłoby o wiele prostsze. Ale według wielu istot nic nie dzieje się przypadkowo i każda niespodzianka, poznanie kogoś i miliony innych przykładów mają swój tajemniczy cel. Tylko jaki mógłby być przy poznaniu owego osobnika? Może jednak powinnam przystać na jego propozycję? Zapewne byłoby to najlepszym z możliwych ruchów w zaistniałej sytuacji. Odruchowo wzięłam łyk, niezbyt wytrawnego jak na moje gusta, trunku i połknęłam go z lekkim grymasem na twarzy. Lecz zniknął on tak szybko jak się pojawił, za co dziękowałam komuś kto czuwał nad wszystkim (O ile naprawdę istniał ktoś kogo określano mianem bóstwa). Znów przemyślałam wszystkie "za i przeciw". Po tym doszłam do wniosku, że może znalazłabym czas na wizytę. Dla pewności ukradkiem wyciągnęłam z kieszeni notatnik i szybko przejrzałam wszystkie strony. Te pokreślone szybko ominęłam, skupiając się na pozostałych. Ale tylko jedno rzuciło mi się w oczy- wpis "SIOSTRA". Dobrze wiedziałam co on oznaczał. Odetchnęłam z ulgą widząc datę odległą o trzy tygodnie. Ze stanu zamyślenia wyrwało mnie przełknięcie wina przez Serana. Pewnie był to znak o tym, że czas na podjęcie decyzji został zakończony. Oderwałam wzrok od strony w zeszyciku i szybko schowałam go tam gdzie być powinien.
- Przepraszam za zwlekanie z odpowiedzią, jednak na podjęcie takiej decyzji zapewne nie tylko ja potrzebowałabym trochę więcej czasu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie znamy się zbyt długo. Bo zaledwie kilka dość burzliwych godzin. Mogłabym odmówić, pozostawiając ciebie w spokoju. Taka nie jestem, a twą propozycję przyjmuję.- posłałam mu przyjazny uśmiech- Lojalnie ostrzegam, że najprawdopodobniej nie zostanę do poranka. Niestety, ale jestem osobą stale zajętą. Ale mimo wszystko łatwo jest mnie znaleźć nawet w największym z tłumów. Zawsze ktoś wie gdzie aktualnie przebywam. I mam prośbę. Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, to po drodze moglibyśmy zahaczyć o lokal w którym wynajmuję pokój? Nie chciałabym taszczyć ze sobą swego małego arsenału, jeszcze ktoś z kim mieszkasz mógłby pomyśleć, że mam złe zamiary. A to byłoby jak najbardziej niewskazane.
Sama nie wiedziałam co powiedziałam przed chwilą. Chaotyczne słowa, sklecone na szybko, wyrażające tyle myśli na raz same popłynęły wartkim strumieniem z mych ust. Były tak szczere jak jeszcze nigdy. Wręcz przesycone prawdą. Tylko skąd u mnie to otwarcie oraz pokojowe nastawienie? Czyżbym zaczęła ufać Roamusowi? Możliwe. Mało prawdopodobne, ale jednak możliwe. Jedno było pewne- ciekawiło mnie to jak mężczyzna zareaguje na to co przed chwilą powiedziałam, o ile w ogóle cokolwiek zrozumiał z plątaniny wyrazów. Szczerze chciałam cofnąć swoje słowa, ułożyć je w mniej chaotyczny sposób. Ale co się stało to się nie odstanie. Powróciłam do patrzenia na współwinnego zamordowania bogu ducha winnego człowieka, choć szybko zrezygnowałam z tej czynności, przenosząc wzrok na tłum w lokalu. Zwykle w takim miejscu, w towarzystwie płci przeciwnej czułabym się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Tym razem ponownie dawne przyzwyczajenia uciekły gdzieś daleko, pozostawiając po sobie dziwne uczucia. Nie, nie pustki, czy czegoś podobnego. Nie mogłam znaleźć słów by opisać to co towarzyszyło mi od poznania heterochromika. Może odpowiedzią byłby szacunek jaki mi okazywał? Tak, to na pewno ten czynnik, który wpłynął na moje zachowanie. Ze stanu zamyślenia wyrwał mnie Seran. Po prostu pstryknął palcami, a że byłam nieobecna, to aż podskoczyłam i szybko "wróciłam do żywych".
- Przepraszam, mógłbyś powtórzyć o ile coś mówiłeś?- zakłopotałam się- Zamyśliłam się i nie usłyszałam. Jeszcze raz bardzo przepraszam pana za swą nieuwagę oraz brak skupienia.
Na koniec wypowiedzi pokręciłam lekko głową, cicho śmiejąc się sama z siebie. Zbyt często zdarzało mi się odciąć w trakcie rozmów. Najczęściej w takich sytuacjach zaczynałam się kłopotać, bełkotać bez grama sensu. Ale też nigdy nie byłam idealną partnerką do rozmów.
<Seranie? Brak pomysłów tak bardzo.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz