.

.
.
.

środa, 18 lutego 2015

od Yeala cd Olivera

-Poczekaj chwilkę.- Odezwał się po raz pierwszy Yeal cicho. Dwie pary oczu skierowały się w jego stronę. Ayame z gniewem, nieznajomy ze spokojem.
-Na co?- Spytała.- Szkoda naszego czasu, Yeal. Idziemy.
-Yeal, tak?
Smok zamarł na dźwięk swojego imienia w ustach obcego. Brzmiało dziwnie i nietypowo. Nie był do końca pewien, czy mu się to podoba czy też nie. Podniósł wzrok. Nieznajomy był wyższy od niego, przez co musiał nieco unieść głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
Dziewczyna złapała go za rękę i szarpnęła. Poddał się po chwilę i ruszył za nią, oglądając się co chwilę przez ramię.
-Impertynent.- Warknęła.
-Dlaczego?
Spojrzała na niego z bezgranicznym zdumieniem.
-Może naprawdę chciał nam pomóc.- Wytłumaczył speszony chłopak.
-A może naprawdę był jednym z nich? Może chciał nas poprowadzić "skrótem", na którym czekała by nas zasadzka? Nie możesz ufać wszystkim napotkanym na drodze osobom!
-Nie chciałbym ci wypominać, ale sama niedawno mówiłaś, że jestem zbyt nieufny.
-Czy musisz mnie łapać za słowa?
Wyszczerzył do niej zęby.
-Tylko dopóki będziesz sama przeczyć własnym słowom.
Mruknęła coś, co zabrzmiało jak przekleństwo.
Nagle stało się kilka rzeczy naraz. Na drogę wpadło kilkunastu ubranych na czarno postaci, ktoś złapał Yeala za rękę i chłopak nagle znalazł się na drzewie. Zamrugał i rozejrzał się. Obok niego kucał tamten obcy, którego wcześniej spotkali na trasie. Usłyszał krzyk. Spojrzał w dół i dostrzegł, jak postaci obezwładniają Ayame. Jedna z nich dotknęła jej skroni. Dziewczynie głos uwiązł w gardle. Gdyby nie trzymające ją ręce, upadłaby.
Yeal już miał zmienić postać i lecieć jej na ratunek, kiedy poczuł palce zaciskające się na jego ramieniu. Spojrzał na nieznajomego niemal z obłędem w oczach. Obcy położył mu wolną rękę na ustach.
-Widzisz tego, który ją obezwładnił?- Zapytał szeptem. Smok mimo oburzenia, pokiwał głową.- Jest magiem. Jakieś osiem razy silniejszym ode mnie. Nie ważne, jaką siłę ma jako smok. Takich jak ty zjada na deser.
-Powinien nas wyczuć.- Warknął Yeal. Mężczyzna uśmiechnął się blado.
-Ja też mam coś do zaoferowania. Według niego, jesteś drobnym smokopodobnym pupilem maga, czyli mnie. Jesteśmy jakieś trzysta metrów od nich na trakcie.
-Jak...?
-Maskuję twoją aurę moją.
W oczach smoka zapłonęły ogniki.
-Uratuj ją! Proszę.


<Oliver? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz