Flawia otworzyła oczy gdy usłyszała jak Seran zamyka drzwi. Leżała tak
jeszcze dosyć długo czując nasilający się ból w głowie. Nagle ktoś
zapukał, a dziewczyna od razu zerwała się z łóżka mało się nie łamiąc
gdy zleciała na podłogę. Podniosła się z grymasem bólu na twarzy i
podeszła do drzwi masując obolałą rękę. Otworzyła drzwi i ujrzała
mężczyznę, znała tego medyka bardzo dobrze. Niecałe dwa miesiące temu
przyszedł, aby obejrzeć jej kostkę którą wykręciła podczas wyskakiwania
przez okno na skrzynie i beczki które stały w uliczce. Szkoda tylko że
góra jednej z beczek nie wytrzymała i pękła, a Flawia wleciała do
środka. Wracała później w połowie mokra do domu, ponieważ w środku
beczki znajdowała się jakaś dziwna lepka ciecz przypominająca miód tylko
że była znacznie rzadsza. Medyk uśmiechnął się do niej i wszedł do
środka.
-A co panienka Flawia tu robi?
-Piśnij choć słowo moim rodzicom, a już nigdy nikogo nie wyleczysz. -
Zagroziła dziewczyna zamykając za medykiem drzwi. Nie rozmawiali zbyt
długo ponieważ mężczyzna zaczął ją badać, by po chwili mógł określić
stan w jakim znajdowała się Flawia. Po kilku minutach odsunął się od
niej i pokiwał głową.
-Czeka cię siedzenie w domu przez kilka dni...
-Co!? - Krzyknęła dziewczyna podchodząc do medyka. To co właśnie powiedział było dla niej jak wyrok śmierci.
-Nie może panienka wychodzić z domu. Jeżeli panienkę przewieje to
rozchoruje się panienka nie na żarty. Trzeba teraz uważać na pani
zdrowie, musi panienka wygrzewać się aby choroba szybko przeszła. Źle
się skończy jeśli tym razem panienka mnie nie posłucha. - Dziewczyna
pokiwała że smutkiem głową, a medyk wypisał jakie napary miała pić. - To
życzę szybkiego powrotu do zdrowia panienko.
-Dziękuję. - Odpowiedziała zamykając za medykiem drzwi i podeszła do
łóżka chowając kartkę pod poduszką. Miała nadzieję że medyk nie
powiadomi Serana o jej stanie... Pogoda była zbyt piękna aby nie
wychodzić z zamku. Po kwadransie przyszły pokojówki i pomogły jej się
przyszykować do obiadu. Chwilę później była ubrana w piękną sukienkę
którą polecił jej braciszek. Makijaż został poprawiony na znacznie
delikatniejszy, a fryzura została jeszcze raz ułożona.
-Nie wygląda panienka najlepiej. - Powiedziała jedna z pokojówek i
przyglądała się jej bladej twarzy mimo iż było jej bardzo ciepło co
powinno spowodować delikatne rumieńce.
-Medyk stwierdził, że się troszeczkę przeziębiłam, ale to nic poważnego.
- Powiedziała i uśmiechnęła się jakby chciała podkreślić ostatnie
słowa. Źle się czuła nie wspominając o tym że dostała listę z naparami
jakie powinna pić. - Zaraz będzie obiad?
-Tak.
-W takim razie już pójdę. - Powiedziała i szybko wyszła z pokoju
kierując się do jadalni. Po drodze spotkała Canaya, od razu poczuła jak
robi się jej lepiej. Podeszła do niego i przyjrzała mu się.
-Przepraszam. Gdybym wczoraj nie wyszła w nocy nie musiałbyś zajmować się żywopłotem. Dużo ci jeszcze zostało pracy?
-Nie panienko. - Odpowiedział rozglądając się niepewnie po korytarzu.
Zapewne obawiał się że nagle może pojawić się Seran który znajdzie mu
kolejne zajęcie, aby się nie nudził.
-Widziałeś może medyka? - Spytała wnosząc delikatnie głowę, aby móc spojrzeć mu w oczy.
-Tak, wyszedł jakieś dziesięć minut temu. Widziałem jak Seran zamyka za nim drzwi. Stało się coś?
-Nie tak po prostu się zastanawiałam... Może spotkamy się później Canay.
-Do widzenia panienko. - Powiedział kłaniając się, a Flawia szybko
ruszyła do jadalni. Seran już stał przy stole i uważnie ją obserwował.
Dziewczyna szybko podeszła do krzesła.
-Mam nadzieję że nie musiałeś na mnie długo czekać... Myślałam że
mogłabym nauczyć cię tańczyć. Co ty na to? - Spytała nie chcąc wchodzić
na temat dotyczący jej zdrowia. Ile mu powiedział medyk? Może więcej niż
dla niej, medycy nie raz zachowywali jakąś część prawdy dla siebie.
Tak, nie raz już usłyszała negatywne opinie na ich temat od ludzi którzy
rozmawiali dosyć głośno na ulicach. Uśmiechnęła się do Serana nie chcąc
sprawiać żadnych podejrzeń.
~Serku? Co powiesz na lekcje tańca?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz