Spoglądałam w lodowy sufit bezskutecznie próbując zignorować obecność smoka. Niestety było to niewykonalne z powodu powtarzającego się co rusz westchnienia pełnego irytacji. Przymknęłam oczy, w nadziei na nadejście snu.
- Na prawdę powinieneś mnie zabić. - szepnęłam w przestrzeń.
Poczułam lekki powiew chłodnego powietrza, gdy Yunashi pochylał się nade mną.
- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał.
Otworzyłam oczy, spoglądając wprost w złote tęczówki, Ciemne kosmyki włosów okalające twarz podkreślały jej bladość i zagniewany wyraz. Wyglądem przypominał samego posłańca śmierci.
- Zrób to więc.... - kusiłam wypowiadając słowa szeptem.
- Jesteś zabawką Mediego. - wyraźna kpina zabolała bardziej, niż chciałam się do tego przyznać - Jak znudzi się tobą, wtedy odeślę cię do piekieł, gdzie twoje miejsce! - odwrócił się nagle i wyszedł z komnaty.
Po odejściu smoka poczułam znajomą pustkę i spokój w sercu. Postanowiłam poczekać do nocy i wymknąć się z legowiska obu bestii. Między czasie przyszedł Mediterano z półmiskiem owoców i kubkiem ciepłego napoju.
- Musisz coś zjeść. - jego troskliwość mnie przerażała, budząc do życia dawno martwą, jak sądziłam, część serca.
Pod jego opieką mogłabym stać się w pełni czującą istotą, wrażliwą na ból i cierpienie. Postanowiłam zawczasu temu zapobiec... Od niechcenia sięgnęłam po jabłko i wgryzłam się w soczysty miąższ. Rozmowa nie kleiła się zbytnio, więc smok dał za wygraną i usiadł milczący nieopodal na lodowej ławeczce. Spoglądał w głąb jaskiń pogrążony we własnych myślach.
- Czy mógłbyś... - zaczęłam niepewnie - W moim plecaku mam woreczki z ziołami, które pomogłyby mi szybciej powrócić do zdrowia.
Chłodny błękit oczy mężczyzny przeszył mnie aż po najgłębsze zakamarki duszy. Widać smok odkrył coś wartościowego, bo uśmiechnął się delikatnie i lekko skinął głową. Bez słowa zniknął w jasnym korytarzu prowadzącym zapewne w głąb uroczego domostwa. Szybko odrzuciłam okrycie z futra, siadając na posłaniu. Z trudem przyszło mi opanować silne zwroty głowy i pokusę, by położyć się i odpłynąć w sen. Zamiast tego skupiłam uwagę na ciszy panującej w sąsiednich pomieszczeniach. Czy Yunashi zaczaił się gdzieś tam, by mnie zabić przy próbie ucieczki? Wolałam nie ryzykować spotkania z nim. Przymknęłam oczy i zmieniłam w niewielką łasicę śnieżną. Teraz z łatwością powinnam wtopić się w tło i umknąć uwadze smoków. Ostrożnie zeskoczyłam z posłania, znikając w ciemnych zakamarkach lodowej jaskini.
Otworzyłam oczy, spoglądając wprost w złote tęczówki, Ciemne kosmyki włosów okalające twarz podkreślały jej bladość i zagniewany wyraz. Wyglądem przypominał samego posłańca śmierci.
- Zrób to więc.... - kusiłam wypowiadając słowa szeptem.
- Jesteś zabawką Mediego. - wyraźna kpina zabolała bardziej, niż chciałam się do tego przyznać - Jak znudzi się tobą, wtedy odeślę cię do piekieł, gdzie twoje miejsce! - odwrócił się nagle i wyszedł z komnaty.
Po odejściu smoka poczułam znajomą pustkę i spokój w sercu. Postanowiłam poczekać do nocy i wymknąć się z legowiska obu bestii. Między czasie przyszedł Mediterano z półmiskiem owoców i kubkiem ciepłego napoju.
- Musisz coś zjeść. - jego troskliwość mnie przerażała, budząc do życia dawno martwą, jak sądziłam, część serca.
Pod jego opieką mogłabym stać się w pełni czującą istotą, wrażliwą na ból i cierpienie. Postanowiłam zawczasu temu zapobiec... Od niechcenia sięgnęłam po jabłko i wgryzłam się w soczysty miąższ. Rozmowa nie kleiła się zbytnio, więc smok dał za wygraną i usiadł milczący nieopodal na lodowej ławeczce. Spoglądał w głąb jaskiń pogrążony we własnych myślach.
- Czy mógłbyś... - zaczęłam niepewnie - W moim plecaku mam woreczki z ziołami, które pomogłyby mi szybciej powrócić do zdrowia.
Chłodny błękit oczy mężczyzny przeszył mnie aż po najgłębsze zakamarki duszy. Widać smok odkrył coś wartościowego, bo uśmiechnął się delikatnie i lekko skinął głową. Bez słowa zniknął w jasnym korytarzu prowadzącym zapewne w głąb uroczego domostwa. Szybko odrzuciłam okrycie z futra, siadając na posłaniu. Z trudem przyszło mi opanować silne zwroty głowy i pokusę, by położyć się i odpłynąć w sen. Zamiast tego skupiłam uwagę na ciszy panującej w sąsiednich pomieszczeniach. Czy Yunashi zaczaił się gdzieś tam, by mnie zabić przy próbie ucieczki? Wolałam nie ryzykować spotkania z nim. Przymknęłam oczy i zmieniłam w niewielką łasicę śnieżną. Teraz z łatwością powinnam wtopić się w tło i umknąć uwadze smoków. Ostrożnie zeskoczyłam z posłania, znikając w ciemnych zakamarkach lodowej jaskini.
<Smoczki? Tylko jej nie zjedzcie...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz