.

.
.
.

czwartek, 12 lutego 2015

Od Avarusy - Do Kohaku

Nadszedł nowy dzień, powoli słońce wpadało do pokoju i oświetlało białe łoże w którym smacznie spała kobieta. Nagle pianie koguta obudziło Aku, wstała zmęczona i przetarła oczy. Słońce leniwie wstawało każdego dnia tak jak ona. Dziewczyna od razu ubrała się tak jak zawsze i umyła dokładnie. Pracę zaczynała w południe więc mogła pójść na miasto kupić jakąś wałówkę. Wyszła z swojego mieszkania które znajdowało się w starej kamienicy niedaleko centrum miasta, dlatego wszędzie miała blisko. Zaszła powolnym krokiem do piekarni i kupiła trochę świeżego pieczywa, na targowisku zawsze można było zdobyć także dojrzałe i zdrowe owoce więc od razu poszła tam i wydała trochę sztuk złota na egzotyczne owoce które bardzo lubiła. Gdy wreszcie wszystko kupiła wróciła do swojego domu i zjadła śniadanie, każdy jej poranek tak wyglądał. Można to zwać rutyną Avarusy. Resztę wolnego czasu spędziła na wylegiwaniu się w łóżku i czytaniu książki o iluzji, ponieważ to była pasja kobiety i tym najbardziej się szczyciła.
Potem ruszyła do swojej pracy kochała ją, nie tylko mogła cały czas grać w kości ale także ona głównie żerowała na mężczyznach a takie miejsce jest idealne. Gdy weszła do karczmy od razu właściciel ją przywitał, znał jej charakterek i nie przeszkadzało mu to. I w tym miejscu była jedna osoba którą kobieta szanowała, był to w średnim wieku kucharzyna, wdowiec i samotnik. On jako jedyny szybko poznał się na jej przekrętach i od tamtej pory zostali sobie bliscy. Avarusa od razu stanęła za ladą.
-Kotku poproszę piwo.- jakiś mężczyzna do niej rzucił. Ona posłusznie nalała w kufel napitek i podała. Gdy jeszcze świeciło słońce był bardzo mały ruch, jednak wieczorami to się zmieniało. Każdy chciał się napić po ciężkim dniu lub świętować z przyjaciółmi. Kobieta korzystała z słabych głów i namawiała ich do gry w których zawsze łatwo pozyskiwała złoto przegranego. W przerwie dosiadła się do grupki mężczyzn i uśmiechnęła się uroczo.
-Może zagramy Panowie?- zapytała i podrzuciła kościami do gry, jak zawsze oni chętnie się zgodzili. Po kilku przegranych rundkach dziewczyna zadowolona podrzuciła sakwę złota którą wygrała.
-Dobrze wam szło prawie przegrałam.- wszyscy zaczęli się śmiać.
-No Panienko miałaś szczęście.- jeden z nich położył rękę na jej udzie. Ona nie lubiła takich zachowań, przewróciła oczami i ugryzła się w język by czegoś niemiłego nie powiedzieć do klienta karczmy.
-Może po pracy się zabawimy.- zaproponował, a w niej aż się zagotowało.
-Cieszy mnie to że podoba ci się moje ciało, jednak nie jesteś w moim typie.- uśmiechnęła się i wstała szybko, niestety nagle na kogoś wpadła a złoto wysypało się na ziemię. Ona wylądowała na torsie mężczyzny, otworzyła oczy i wściekle spojrzała jak jej wygrana zostaje zebrana z podłogi przez jakiegoś mężczyznę a po chwili on znika z jej łupu.
-Ty idioto!- warknęła wściekle.
-Jesteś mi winny 100 sztuk złota!

< Kohaku?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz