Dziewczyna krzyknęła z bólu. Odruchowo przyłożyła rękę do skaleczonych
pleców. Uznała, że rana nie jest aż tak okropna i znów przywarła do
smoka tak mocno jak tylko mogła. Oddychała głośno i rozglądała się na
boki, a Yunashi był już coraz dalej. Wszystko działo się bardzo szybko. W
jednej chwili z lasu wystrzelono strzały. Jedna z nich prawie wbiła się
w ogon smoka, ale twarda łuska ochroniła skórę gada. Udało im się
uciec. Przynajmniej narazie.
- Trzymasz się jakoś? - spytał smok.
- Tak, daję radę. - odpowiedziała, ale w rzeczywistości robiło jej się coraz słabiej.
- To dobrze.
Za kilka minut wylądowali w pobliżu jakiejś jaskini. Otaczał ją gęsty,
ciemny las. Dziewczyna ześlizgnęła się z grzbietu smoka. Przeszła kilka
kroków i zdała sobie sprawę, że jest jej naprawdę słabo. Nie chciała
jednak dać po sobie nic poznać. Usiadła na ziemię, a smok zbliżył do
niej łeb.
- Co ci jest? - spytał. - To ta rana?
- Nie. Ona nie jest groźna. - wymruczała. - Możesz już lecieć, ja dojdę do domu.
- Obawiam się, że nie mogę lecieć. Wcześniej mi się udało, ale tym razem
mogą mnie postrzelić. Przeczekamy w tej jaskini. Przynajmniej przez
jakiś czas.
- Mhm, chyba masz rację.
- No to wstawaj i szybko chodź do jaskini.
- Ale chyba... chyba muszę w takim razie coś powiedzieć. - wymamrotała, a
wzrok mocno jej się rozmył - Ta włócznia, która zrobiła mi ranę chyba
była zatruta. Albo przynajmniej jakaś usypiająca.
Noreen wlepiła wzrok w ogromnego gada. Była pewna, że chyba nie da rady dojść do jaskini.
- Ale przecież się pytałem czy wszystko dobrze z tą raną. - warknął - Dlaczego nic nie powiedziałaś?!
Yunashi miał dość problemów z dziewczyną. Czuł, że łowcy się zbliżają, a Noreen była już na skraju wyczerpania.
- A po co miałam ci to mówić? - szeptała ledwo opierając się na łokciach - Przecież poszłaby.....
W trakcie mówienia zdania dziewczyna padła nieprzytomna na ziemię.
<Yunashi? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz