Kiedy tylko dziewczyna zasnęła, zmieniłem się w człowieka. Byłem jeszcze bardzo słaby, a rany bolały niemiłosiernie. Zacisnąłem zęby i ruszyłem do drzwi. Stąpałem bardzo cicho i ostrożnie.
Na korytarzu wychylałem się ostrożnie za krawędzie mebli i rogów zakrętów. Nikogo nie spotkałem. Dopadłem drzwi. Były zamknięte na klucz. Rozejrzałem się szybko. Na ścianie wisiało kilka portretów i rzeźb. Niedaleko stała też mała szafka. Zacząłem ją przeszukiwać. Był tam stary, duży klucz. Wziąłem go i sprawdziłem czy pasuje. Gładko się obracał. Otworzyłem drzwi i rozejrzałem się, na placyku nikogo nie było. Zmieniłem się w wilka.Niestety osłabienie było zbyt silne czułem że zaraz stracę przytomność. Popatrzyłem na szopę w przeciwległym kącie placyku. Pobiegłem tam. Wskoczyłem do środka i wyłożyłem się w kącie szopy na słomie. Straciłem przytomność.
***
Kiedy się obudziłem, było już ciemno. Nie było mi to do końca na rękę, bo w ciemnościach moje futro świeciło jak pochodnia. W kącie pomieszczenia stało wiadro z wodą, rozlałem ją wytarzałem się w powstałym z ziemi i słomy błocie. Nie lubiłem tego, szczególnie kiedy miałem rany i bałem się zakażenia. Musiałem dotrzeć do sfory, medyk na pewno mógłby mi pomóc. A do miasta wrócę przy najbliższej okazji, bo miałem niewyjaśnione sprawy z jednym z handlarzy.
***
Rozprostowałem łapy. Byłem już zdrowy.Leczenie zajęło cztery dni i nie należało do przyjemnych, ale teraz już mogłem wrócić do Sheertown
Teraz miałem czyste futro i nie zamierzałem na razie go brudzić. Pobiegłem do miasta. Przed bramą zmieniłem się w człowieka i wszedłem ostrożnie, tak aby nie napotkać strażników.
Szybko znalazłem sklep, którego szukałem. Była to zwykła kamieniczka. Ze ścian odchodziła brudna farba. Na dębowych drzwiach wisiała tabliczka z napisem :
Ulle Wędzący ryby
Handlarz różności
Pchnąłem drzwi, wnętrze było jasne. Na półkach i blatach leżały jakieś rupiecie. Za długim stołem siedział mężczyzna koło pięćdziesiątki. Włosy na głowie miał już rzadkie.
Podszedłem i złapałem go za koszule, zmuszając do wstania. Zamachnąłem się i uderzyłem go w twarz. Pękła mu warga. Uderzyłem jeszcze raz. Upadł na podłogę.
W tym momencie do sklepu weszła młoda dziewczyna, ta sama która wczoraj mnie uratowała.
Stanęła jak wryta.
Ulle wstał i zamachnął się na mnie, ale uchyliłem się i uderzyłem go w brzuch. Skulił się i zajęczał, Znów upadł.
- Co się stało?!Przestań!- krzyknęła dziewczyna i podbiegła aby powstrzymać mnie przed kolejnym ciosem.
Złapała mnie za rękę, ale byłą za słaba.
Kopnąłem kupca w żebra.
- Ta gnida, próbowała mnie zabić. Nasłał na mnie dwóch skrytobójców i strażników. !- krzyknąłem i kopnąłem jeszcze raz.
< April?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz