.

.
.
.

sobota, 21 lutego 2015

Od Serana - Cd Flawii

Zadziwił mnie widok mojej siostry na łóżku, wyglądała jeszcze bardziej krucho i blado niż zwykle. Nawet jej rude kosmyki, zazwyczaj lśniące intensywnym kolorem niczym lisia kita tym razem jakby straciły swój połysk i zyskały swoistego rodzaju matowość. Zasmuciło mnie to, aż bałem się w głębi o jej stan zdrowotny. Zdjąłem moje rękawiczki, rzucając je na pobliski fotel. Usiadłem na łóżku Flawii, która teraz również była wyprostowana na nim jak struna od cytry czy innej wiolonczeli. Przeprowadziłem z nią krótki dialog, który zapadł na jej wypowiedzi. Gorliwie zapewniała mnie o swojej pełnej dyspozycji jakby chciała coś zatuszować, ukryć swoje prawdziwe odczucia lub myśli. Westchnąłem głęboko, łapiąc się dłonią za skroń, która ni stąd ni zowąd zaczęła mi boleśnie pulsować. Fakt, że moja siostra (choć przybrana) ma przede mną coś do ukrycia był dla mnie wręcz raniący, co sam przyjąłem ze zdziwieniem. Zazwyczaj wcale nie przejmowałem się takowymi błahostkami, właściwie to mało co wywoływało u mnie uczucie zainteresowania lub przejęcia, musiało to być coś naprawdę godnego uwagi. Dotknąłem powoli czoła Flawii, zważając na moje ruchy ze szczególną sobie troską. Nie chciałem przecież siostry zadziwić albo, co gorsza, wprowadzić w stan zniesmaczenia moim, bądź co bądź, śmiałym zachowaniem. Czoło dziewczyny było dość ciepłe, jednak w moim mniemaniu nie wychodziło ponad normę, a taką przynajmniej miałem nadzieję. Odwróciłem wzrok w miejsce wazonu z delikatnymi kwiatami jakimi były białe lilie. Poprzetykane z długimi laskami cynamonu sprawiały wrażenie eleganckich a zarazem niewinnych, jakby przepraszających za swą urodę łapiącą za serce. Przez myśl przeszło mi jednak, że warto byłoby odpowiedzieć siostrze na zadane mi pytanie, bo zdawało mi się że trochę za długo zwlekałem z odpowiedzią. Musiałem się skupić by przypomnieć sobie treść pytania jakie zostało skierowane do mnie. W końcu odkryłem, że chodziło mojej jakże urodziwej siostrze o powód mojego przybycia. Odwróciłem głowę w jej kierunku i zauważyłem, że ta leżała już na łóżku, jakby zbyt zmęczona czekaniem na moją interakcję.
- Przyszedłem z czystej ciekawości, bo jak na moje kryteria rozpakowywałaś się trochę więcej czasu niż byłbym w stanie sobie wyznaczyć na tę czynność. W każdym razie, zaraz zawołam do ciebie medyczkę. Jeśli okaże się, że zgodnie z twoją wersją jesteś zdrowa to radzę ci zejść na obiad. Przypominam również, że damie przystoi przebrać się przed posiłkiem. Osobiście proponuję ci tą świetną suknię z atłasową koronką o kolorze karmelu, będzie świetnie podkreślać twoje oczy. Tymczasem siostrzyczko...- tu zawahałem się chwilę, nie będąc pewny swojego kroku. Tak dawno tego nie robiłem, że wcale nie miałem pewności co do tego nieznanego mi ruchu. Dla wielu tak oczywisty, codzienny. Dla mnie, okrutnego zabójcy i człowieka godnego najgorszych tortur w piekle, gest ten był zupełnie odmienny i tak niespodziewany i przepełniony swoistym urokiem oraz nutą tajemniczością, że aż przebiegł mnie dreszcz. W pewnej chwili zamyśliłem się, nie do końca pewien swojego dosyć haniebnego czynu, wychodzącego ponad oczekiwania innych ludzi. Może i tłumy miałyby inne zdanie niż ja, ale ja teraz właśnie przeżywałem krótką falę dreszczy i stresu. Tak trudno było mi się na to zdobyć, tak trudno było mi nachylić się i złożyć delikatny pocałunek na policzku dziewczyny, tak cichej i nieruchomej. Może zapadła w sen, a może nadal trwała przy mnie, w świecie jawy, a nie pięknych marzeń sennych? Nie byłem tak odważny by to sprawdzić. Zsunąłem się szybko z łóżka i wyszedłem z pokoju, kierując się do gabinetu pokojowych. Poleciłem posłać kogoś po medyka do Flawii, jednocześnie oznajmiając o wyznaczonej przeze mnie godzinie obiadu. Sam poszedłem szybkim krokiem do mojego pokoju, czując na sobie ciężkość tego dnia. Jaką miałem ochotę zanurzyć się z lubością w miękkie falbany mej nowej pościeli, zatopić twarz w poszewce z przedniego kaszmiru. Nie uczyniłem jednak tego, starając się myśleć trzeźwo. Podszedłem do mojego lustra w złotej ramie i zobaczyłem mój tragiczny wręcz stan. Wyglądałem doprawdy okropnie. Zmierzwione włosy, przekrzywiona muszka i zbyt długo trzymany zarost od razu rzucały się na widok. Potem odkryłem jeszcze z zażenowaniem sińce pod oczami i małą plamkę z gruntu ogrodowego na świeżej białej koszuli. Na początek przemyłem twarz wodą, przecierając dokładnie oczy. Zauważyłem też suchość moich warg spowodowaną zbyt długim przebywaniem na wietrze. Zniwelowałem ją odrobiną miodu, wsmarowując go z dokładnością w wargi. Następnie starłem nadmiar wilgotną chustą. Chwyciłem za grzebień i przywróciłem ład moim kręconym włosom, przy okazji spryskując je nowym specyfikiem, który miał podobno nadać im swoistego blasku. Siebie popryskałem perfumami o zapachu cytrusów zmieszanych z morską wodą i przystąpiłem do wybierania sobie nowego stroju. Otworzyłem szafę z najlepszymi ubraniami, przeglądając po kolei każdy frak, garnitur i inne odzienia wierzchnie. W końcu zadecydowałem z lekkim uśmiechem na twarzy. Wyjąłem z szafy frak ze złotymi zdobieniami. Miał w swojej kieszeni filuterne białe pióro, usztywnione jakimiś dziwnie pachnącymi płynami. Następnie wziąłem jedną z moich czarnych koszul. Miała wysoki, postawny kołnierz i dodawała swoim fasonem znacznej elegancji. Zdjąłem poprzednie ubranie, przy okazji obserwując swój nagi tors. Szybko ubrałem się i już chciałem wyjść, gdy pokręciłem głową ze zdenerwowaniem. Spodnie, buty oraz rękawiczki nie zostały jeszcze przeze mnie wybrane, a ja chciałem już sobie odejść. Poprawiłem sobie mankiety fraka i wybrałem dość obcisłe spodnie, również o kolorze czarnym, co dodało mojemu stroju elegancji, ale i trochę smutku. Żeby nie uchodzić do końca za takiego dodałem sobie buty ze złotymi, męskimi obcasami. Galanteria i przewrotność w jednym. Poprawiłem pióro w kieszeni, jeszcze raz obejrzałem się w lustrze i w końcu ruszyłem na posiłek, mając nadzieję, że zobaczę tam moją drogą Flawię.

<Flawio? Przepraszam za długi brak odpisu, ale uzupełniam go modnisiem Seranem na zgodę>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz