Natychmiast, bez większego zastanowienia, ściągnąłem z siebie płaszcz z
emblematem Wojowników Helados. Zakryłem ciało i głowę Larinae kawałkiem
potężnego tworzywa skóropodobnego. Dziewczyna trochę skuliła się, aby
nie było widać twarzy. Przyznam, że trochę ciekawiłem się, o co chodzi.
Wolałem jednak, aby się sama przyznała.
Trzymając za prawy bark, zaprowadziłem wprost w jakiś zaułek – bardzo
ciemny, ale bezpieczny (a przynajmniej takie miałem odczucia).
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i przyparła się o ceglaną ścianę jakiegoś budynku.
- Chwała Bogu... - powiedziała w ciszy.
Demoni bracia milczeli, co bardzo mnie dziwiło. Ostatnio często milkli.
Przysiadłem na ziemi. Odgłos metalowego ostrza zabrzęczał w pasie.
Wyciągnąłem miecz i postawiłem go obok siebie. Larinae stanęła naprzeciw
mnie, a ja spojrzałem na nią.
- Kto to był? - zapytałem, zabijając chwilę ciszy.
<Larinae?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz