Kolejna wyprawa na oślep i proszę bardzo! Można było się domyślić, że
taka ignorancja w związku z celem wyprawy doprowadzi mnie kiedyś do
jakieś zapyziałeś dziury no i udało się. Można zapisać to na liście
bezsensownych czynności jakie w swoim życiu wykonałem i wrócić do
jakiegoś konkretnego miasta, a także zanotować gdzieś w swoim umyśle, by
wcześniej pogadać z kapitanem o rejsie. Albo co najmniej zerknąć na
mapy dokąd tym razem trafię bo Kraina Natury może ładnie brzmiała, ale
tak naprawdę była jednym wielkim pustkowiem. Wylądowałem tutaj wczoraj,
ale już zdążyłem się rozejrzeć po miasteczku jak to zawsze robiłem i
spostrzegłem, że praktycznie nikogo tutaj nie ma. Przemierzałem
praktycznie puste ulice i zastanawiałem się jak mam tutaj zarobić na
powrót do ojczystej Krainy.
- Moje po prostu kochane szczęście. - burknąłem pod nosem, kopiąc przy okazji jakiś kamień.
Miasto było po prostu jakby jakaś zaraza tędy przeszła. Z złudną
nadzieją skierował się w stronę głównego placu gdzie wreszcie udało mu
się spotkać jakieś większe skupisko ludzi, które jednak dość szybko się
zmyło. Został tylko on, ale nie na długo. Nawet nie zdążył spostrzec,
zagłębiając się na chwilę w myślach - jak podszedł do niego nieznajomy.
- Zgubiłeś się? - tyle zdołał usłyszeć.
- Oj, trudno to określić. - uśmiechnąłem się lekko. - Po trochu tak, po trochu nie.
- Nikt raczej tutaj z własnej woli nie przyjeżdża.
- Przylatuje. - poprawiłem go.
- Hm?
- Przyleciałem tu zresztą z tego co wiem to podobnie wygląda cała Kraina Natury. Co tu się stało?
< Kiroto? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz