.

.
.
.

środa, 18 lutego 2015

Od Nessara - Cd.Felicii

Nessar pamiętał niewiele. Stracili panowanie nad ukochanym statkiem, który ze świstem przyprawiającym o dreszcze, zaczął pikować w dół. Nie miał szans tego cofnąć. Na nic się zdały umiejętności kapitańskie ani nawet wampirze.
Zostali zaatakowani przez dwa smoki które zapalczywie zionęły kwasowym oddechem, przepalając wszelkie zastawione bariery. Z tego co się zorientował Asteria powinna być jeszcze w miarę sprawna do naprawy...
Ostatnim zaś co pamiętał był przerażający ból i zimno które rozlały się po całym ciele. Nie wiedział ile tak leżał, ale w końcu musiał otworzyć oczy. Zdziwiło go przyjemne uczucie ciepła na twarzy. Jęknął odganiając ręką coś włochatego. Świata zdawał się składać tylko z odcieni szarości i tępego bólu. Rozejrzał się słabo wokół, siadając. Coś niebezpiecznie chrupnęło w kręgosłupie i w porę zdusił krzyk.
- Co do diabła... - szepnął spoglądając tępo przed siebie.
Przed nim siedział piękny wilk o miękkim, nieco brązowym futrze i niezwykle mądrych oczach. Stworzenie przechyliło łebek węsząc z zaciekawieniem. Nessar spojrzał zaskoczony.
- Witaj maleńki. - wyszeptał masując kark. - Też jesteś rozbitkiem? Właśnie... jasna cholera. - wstał siłą woli i zataczając, podbiegł do rozbitego nieopodal statku.
Chyba najgorszy był widok ukochanej w takim stanie. Asteria wyglądała koszmarnie. Przechylona niebezpiecznie na jedną stronę. Deski pokładu wykrzywione i popalone. Wszędzie ciała załogi, ale większość była tylko ranna. Zadziałały w ostatnim momencie zaklęcia zabezpieczające. Na szczęście.
- Rodricku! - wrzasnął nie starając się jednocześnie kryć przerażenia o los przyjaciela.
Przykucnął nie mogąc dłużej ustać na nogach. Jedną ręką gładził mimowolnie wilka którego ciepło i sama obecność koiła nerwy. Pierwszy podniósł się wielki ork. Strząsnął z mokrej czupryny błoto i odczepił pijawkę która łapczywie przyssała się do policzka.
- Kapitanie. W porządku? - wycharczał idąc do kolejnego rannego.
Nessar kiwnął głową jednocześnie spoglądając na spore rozdarcie w koszuli. Brzegi już dążyły się zabarwić szkarłatem. Nie było dobrze. Przycisnął rękę do rany tłumiąc jęk bólu. Przed oczami zatańczyły niepokojące mroczki. Wstał jednak i ruszył nieco chwiejnie do pobliskiego drzewa porośniętego zielonymi, zgniłymi naroślami.
Oparł się, oddychając ciężko.
- Mogło być gorzej. Borg! Sprawdź ilu poległo. Jason zorganizuj bazę. Aru ty pomóż rannym i niech ktoś znajdzie Rodricka! - wrzasnął osuwając się na ziemię.
Jeden z argonian, ludzi jaszczurów podszedł ostrożnie ze sztyletem w dłoni. Wskazał wilczycę z paskudnym uśmiechem.
- Co to za... futrzak? Zabić?
- Spróbuj tylko a zawiśniesz na tym drzewie. Jasne? - wysyczał Nessar. - Nikt go nie tknie.

<Felicio? Awansowałaś na przytulankę xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz