.

.
.
.

czwartek, 12 lutego 2015

Od Meg - Cd. Asmistusa

Wszystko co widziałam było delikatnie zamglone. Mężczyzna siedzący obok mnie wyglądał podobnie do tego który znalazł mnie na ulicy. Przysunęłam głowę do jego dłoni,otarłam o nią policzek.
-Myślałam..że zniknąłeś..-powiedziałam cichutko.
-Co?-zapytał zdziwiony ale i za razem rozbawiony.-Nie mam pojęcia o czym mówisz..
-Zniknąłeś..-odpowiedziałam jeszcze ciszej.
Moje powieki stały się strasznie ciężkie..po chwili znużył mnie sen.
  Tylko od rozwścieczonego żywiołu zależał los statku. Wszystko wskazywało na to że za raz przejdzie do historii a mimo wszystko kapitan i jego załoga nie poddawali się. Żagle były rozdarte..a kadłub statku uszkodzony..Lecz jak za sprawą boga zawierucha ucichła..
Ten sen był tak realistyczny..a mężczyzna kierujący statkiem taki znajomy chodź nie widziałam jego twarzy.
Po plecach przeszedł mi nieprzyjemny dreszcz,po tym że doświadczeniu zbudziłam się. Otworzyłam powoli oczy. Wszystko było już wyraźne. Zaczęłam powoli się podnosić. Ból z chwili na chwilę ustępował. Myślałam że to co wydarzyło się wcześniej to część snu jednakże zobaczyłam mężczyznę siedzącego w fotelu w kącie komnaty.
-Kim..jesteś..?-zapytałam.
Moje pole widzenia jednak zaczęły zasłaniać włosy opadające na czoło.

(Asmistus?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz