Ann przybliżyła się nieco do czarownika a jaszczurka widząc to, natychmiast zwinnie przeskoczyła na nią w akompaniamencie pisków sióstr. Usadowiła się wygodnie na ramieniu i przymknęła oczy.
- Przepraszam, zwykle tak nie robi. - powiedział zakłopotany Alastor.
Chciał ją zdjąć ale Rzepek tylko kłapnął ząbkami i mocniej wtulił się w jej włosy. Annabeth uśmiechnęła się lekko, gładząc delikatnie skórę stworka. Była przyjemna w dotyku, niczym jedwab mimo, że nie wyglądała. Rzepek zaskrzeczał przymilnie.
- Gdzie go znalazłeś?
Chłopak zrobił zakłopotaną minę.
- Daleko stąd. Złapał się w moją pułapkę. - nie chciał mówić, że chciał go przerobić na kryształ dusz po wcześniejszej sekcji zwłok. Ani że stworek tak sprawnie unikał kolejnego złapania, że w końcu zrezygnował. Spojrzał na koszyk aby sprawnie zmienić temat. - Może ci pomogę? Zapewne jest ciężki.
Jedna z jej sióstr zachichotała cicho i powiedziała coś do drugiej. Niewiele pomogło gniewnie spojrzenie Annabeth. Podała mu jednak kosz. Nagle z lewej strony usłyszeli nawoływanie. Czarownik odwrócił się i wpatrywał zaskoczony.
- N...Nessar? Znaczy... Kapitanie Nessarze... - skłonił się nieporadnie.
Zbliżył się do nich wysoki mężczyzna w bogatym stroju szlachcica. Uśmiechał przyjaźnie, ale gdyby ktoś uważny spojrzał w lodowate oczy, dostałby dreszczy.
- No proszę, Alastor Tenebris. Jaki ten świat mały. - powiedział klepiąc go po ramieniu. - Pomagasz damom w opresji?
- Co? Ja... echym... to moja, moje znajome. - zająknął się nieco. - Annabeth, Georgia i Lara.
Dwie dziewczyny ukłoniły się z lekkimi rumieńcami. Nessar uśmiechnął się szerzej, jego oczy jednak nadal pozostały dziwnie czujne i jakby drapieżne.Obdarzył każdą z nich chwilą uwagi gdyż tego wymagały zasady dobrego wychowania. Nic jednak poza tym.
- Jestem Kapitan Nessar Kassur, miło mi was poznać, moje panie. - powiedział, a dziewczęta zachichotały cichutko. Zaraz potem zwrócił się do czarownika. - Mam dla ciebie zadanie. Ważne Alastorze, więc gdy już skończysz się bawić, znajdź Ostatni Poranek.
- Oczywiście. - wymruczał wyraźnie niezadowolony.
Wszelkie "ważne zadania" które zlecał osobiście kapitan powodowały tylko kłopoty. Nessar zaś spojrzał jeszcze ostatni raz na dziewczęta i ruszył w sobie tylko znanym kierunku.
- Dziwny typ. Mówiłeś, że rozstaliście się w przyjaźni. - powiedziała cicho Annabeth.
- Mhm, dlatego jeszcze żyję. No dobra, gdzie mam to zanieść?
<Annabeth? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz