.

.
.
.

środa, 17 grudnia 2014

Od Annie - Do Ifrysa

Leżałam wyczerpana po przyjęciu kolejnego klienta. Przyszedł szybko, a wyjść nie chciał. Musiałam wołać porządkowych, którzy po wyniesieniu napaleńca, no cóż... Również skorzystali z mojej chwili wolnego. Przyznam, że cała trójka była wyjątkowo odrażająca.
Ups... Za 10 minut powinnam być na stanowisku.
Szybko wciągnęłam wyznaczone ubranie i popędziłam na róg, gdzie krzyżują się dwie niewielkie uliczki. Nikt tu nie przechodził, a mój właściciel przestawił mnie tutaj, kiedy trzech potężnych chłopów napadło na mnie na głównej. Próbowałam się szarpać, ale nici z tego wyszły.
Patrzyłam w dal, gdzie przyzwoicie ubrane kobiety sunęły po ulicach w pośpiechu. Kilka z nich dojrzało mnie i popatrzyło ze zgorszeniem. Chciałabym być taka jak one... No, ale cóż nic nie poradzę. Nieposłuszeństwo wiąże się z karą, a kara wiąże się z właścicielem. tylko raz mnie ukarał i nigdy nie chciałabym przeżyć tego drugi raz.
Nagle ktoś przytrzymał mnie od tyłu, a do szyi przyłożył sztylet.
- Nie powinnaś stać sama w ciemnej uliczce, Kwiatuszku...

<Ifrysie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz