.

.
.
.

sobota, 27 grudnia 2014

Od Asmistusa - Cd. Lilith

Asmistus zmierzył ja od stóp do głów aż dziewczyna się zarumieniła.
- Od... od czego mam zacząć? - zapytała patrząc na swoje stopy.
- Co zrobiłaś źle u demona?
Spojrzała zaskoczona ale ujrzała tylko mroczne oczy nowego pracodawcy. Budził grozę jak każdy czarownik.
- Ja...
- No? Nie lubię się powtarzać. - powiedział ostro.
- Źle wykonałam powierzone mi zadanie.
Prychnął naprawdę wściekły. Wokół zrobiło się gorąco. Nieprzyjemnie i strasznie.
- Kłamiesz.
Pokręciła głową. Na szczęście do komnaty ponownie wszedł Albert.
- Lilith nadal tutaj?- zdziwił się. Podszedł i pogroził żartobliwie palcem. - Mistrzu? Chyba jej nie straszysz?
- Nie. Skąd. - wzruszył niewinnie ramionami i odszedł w kąt komnaty.
Zaczął porządkować jakieś papiery w szafce, mamrocząc pod nosem.
- Nie przejmuj się. Mistrza trzeba brać w pewnym sensie... na luz. A w innym po prostu unikać.
- Kiedy będę wiedziała co robić? - wyszeptała.
Wskazał okno.
- Gdy świeci słońce ma ZAWSZE podły humor. A jak jest deszcz możesz robić co chcesz.
- Albercie, wyjdź. Jeszcze z nią nie skończyłem. - warknął.
Niestety dziś była wyjątkowo piękna pogoda. Chłopiec poklepał ją po ramieniu życząc powodzenia. Asmistus podszedł jak burza. Zamknął drzwi zaklęciem aby nikt im nie przeszkadzał.
- Co potrafisz?
- Sprzątam, gotuję...
- Nie pytam o to. Skup się. - warknął.
Skuliła się w sobie.
- A co powinnam potrafić? - zapytała cichutko.
- Moim zdaniem niemal wszystkiego można się nauczyć. Dziś sprawdzimy czy masz umiejętności i talent do ważenia eliksirów. Jak ci się nie uda... cóż, o jedną służącą mniej.

<Lilith? xD On tylko straszy xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz