-Dobrze-spojrzała na Alberta a po czym uśmiechnęła się lekko
Drugą ręką pogładziła swój pierścień ciesząc się z towarzystwa dżina ..Gdyby nie on byłaby w znacznie gorszym stanie
Chłopiec bez większej trudności teleportował ich do siedziby Gildii. Zaprowadził ją do komnaty.
-Przebież się i wypocznij po podróży. Za chwilę przyjdę i zaprowadzę cię
do pana-dzieciak uśmiechnął się a Lili podziękowała mu skinięciem
głowy.
Gdy przebrała suknie zaczęła rozczesywać włosy a obok pojawił się Li.
Chciała go przytulić jednak nie znalazła dobrego powodu do podjęcia
takiego kroku. Uśmiechnęła się smutno do dżina.
-Więc zaczyna się dla mnie nowe życie..Mam nadzieje, że nie będzie tu źle..Chodź widoki są tu piękniejsze niż w Krainie Ognia..
Spojrzała za okno gdzie rozciągał się piękny widok na ogród oświetlony
przyjemnym blaskiem słońca. Wszędzie pełno zieleni i radości.
Po kilku minutach przyszedł Albert, Li zniknął a pierścień okryła
niebieska poświata. Młody Mag zaprowadził ją do surowo urządzonej
komnaty. Była tam tylko jedna osoba stojąca do nich plecami i
spoglądająca na krajobraz roztaczający się za oknem.
-Asmistusie przyprowadziłem ją jak kazałeś..
-Hm..dobrze..możesz już iść Albercie.
Chłopak odszedł a Lilith pozostała sam na sam z nieznajomym który
odwrócił się do niej. Był to wysoki blady mężczyzna o długich czarnych
włosach i również ciemnych włosach. Z przerażającym uśmiechem i
mrocznych szatach budził w dziewczynie strach, a otaczająca go aura
tajemniczości nie sprzyjała dobremu pierwszemu wrażeniu.
-Więc ty jesteś tą której Desmodor chciał się tak koniecznie pozbyć?
-T..Tak Panie-skłoniła się lekko
-Jak masz na imię?
-Lilith-powiedziała cicho
-Więc, Lilith..od dziś będziesz służyła mi tutaj...
Dziewczyna wiedziała o tym doskonale, natomiast nowopoznany zaczął mówić coś o eliksirach..
(Asmi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz