Demon nie wydawał się zmartwiony.
- Jak mi przykro. To była taka ładna rudera.
Dante natarł na niego ale nie miał szans z jednym z Władców. Przeciwnik wykonał zwinny unik i przycisnął go do pobliskiego drzewa, wykręcając rękę.
- Jak tam Kath się czuje? Już się za nią stęskniłem. - wyszeptał.
Wojownik krzyknął i omal nie wytrącił sobie ręki ze stawu. Rakanoth zaśmiał się okrutnie.
- Nie denerwuj się tak. Chętnie spędzę z nią kilka ciekawych chwil. Ale najpierw... - oplótł go dziwnymi, ciemnymi zwojami liny które wyrosły dosłownie z pnia.
Podszedł spokojnie do leżącego Krigara. Chłopak nie wyglądał najlepiej. Wykrwawiał się.
- Ona go lubi. - powiedział kucając.
Nicole stanęła obok.
- Kto?
- Katharsis. To jej bracia. Nie mogę nic większego im zrobić.
- Przejmujesz się zdaniem jakiejś... - nie zdołała dokończyć gdyż przerwał jej ostro.
- Tak. Ale przecież ciebie nie powstrzymam. - wstał i spojrzał na nią rozbawiony. - Pobaw się nim. Jest silniejszy niż wygląda. I strasznie żywotny.
- A ty dokąd?
- Jak już mówiłem jestem zajęty. - powiedział z uśmiechem.- Ale nie będziesz się chyba nudzić?
<Nicole? ^^ >
<Ps. Jak bardzo chcesz możesz zabić Krigara xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz