- Kath, proszę. Nie możesz umrzeć. Jesteś silną wojowniczką! - krzyknął Rakanoth.
Dziewczyna wtuliła się tylko w niego.
- Nie mogę... to tak boli.
- Katharsis, dopiero poczujesz ból jak się poddasz. Już moja w tym głowa! - krzyknął Garuda.
- Zostaw mnie. - wyszeptała.
- Nie mam zamiaru. - usłyszała istotę.
- Proszę...
- Kath? - Rakanoth ucałował jej czoło. - Nie poddawaj się!
W końcu doleciał do siedziby Władców Mgieł. Z trudem wylądował i wbiegł do wielkich ogrodów. Spostrzegł go Albert.
- Czy coś się stało?
- Tak! Gdzie twój Mistrz?!
- Em... zaraz go znajdziemy. - powiedział biegnąc w stronę budynku.
Asmistus siedział w bibliotece, w osamotnieniu. Szukał jakiejś informacji o Garudzie ale niewiele zdziałał. Rzucił księgą o pobliską ścianę.
- Zupełnie jakby nie istniał!
Drzwi otworzyły się zaraz potem. Do pomieszczenia wbiegł Rakanoth z nieprzytomną Kath.
- Amistusie!
- Na Bogów zgłupiałeś do reszty?! Nie możesz tu przebywać! Jesteś demonem!
- Ale ona potrzebuje pomocy. - położył ją na stole.
Asmistus dotknął czoła wojowniczki i cofnął rękę z sykiem.
- Jest źle. - wymruczał - Załamuje się. Jego demoniczna obecność niedługo zniszczy to ciało. Chyba, że Garuda powstanie lub sam je opuści.
- Nie sądzę aby zrobił to z własnej woli. - warknął Rakanoth.
- Znajdź kogoś kto go przyjmie, a przeskoczy na inną ofiarę.
- A co z nią? Przecież też zginie. - pokręcił głową.
- Niekoniecznie. Kath od zawsze walczyła z demonami ale osoba bardziej elastyczna miałaby szansę się przystosować.
- Kto chciałby demona w głowie?!
<Kath? ^o^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz