Raphael siedział w swoim potężnym fotelu, przeglądając ogromną księgę. Zakręcone znaki układały się w jedno w umyśle mężczyzny. Złote litery mieniły się, gdy poczuł naruszenie bariery. Zmarszczył brwi i wściekły zamknął tom. Kto śmiał mu przeszkadzać? Przeniósł się tutaj, by mieć spokój. Końcówki jego włosów uniosły się, czując złą magię płynącą od maga. Nałożył czarną pelerynę i kaptur, po czym chwycił drewniany kostur z ogromną, morską perłą. Po chwili owionęła go czarna mgła i zniknął. Pojawił się w swoim.... dość zaniedbanym ogrodzie.
- Oh... - usłyszał szelesty ludzi i uderzył kosturem o ziemię.
Ogród od razu zmienił się w zielony i pełny kwiatów. Raphael zauważył ludzi przedzierających się przez grządki kwiatów i syknął wściekły.
- Kim jesteście? - Zapytał donośnie, a oni spojrzeli na niego.
Nic dziwnego, że przestraszyli się mężczyzny w długiej, czarnej pelerynie, kapturze zakrywającej twarz i z metalowym kosturem, wymierzonym teraz w nich.
- Szukamy tylko pewnej wróżki - uśmiechnął się jeden, najwidoczniej przywódca - nie zwady. Zapewne wtargnęliśmy na twój teren? Mógłbyś wydać nam tę istotę? Obiecujemy, że zaraz znikamy.
- W takim razie... - kostur ponownie dotknął powierzchni ziemi, a z drzewa wyleciała mała wróżka, krzycząc lekko, na ile małe ciało pozwoliło.
Piękne skrzydła mieniły się w słońcu. Raphael wyciągnął otwartą dłoń, a wyrywająca się wróżka lewitowała nad nią, lekko muskając nogami co jakiś czas skóry demona.
- Tak, to ona...! - Zadowolony łowca zaczął się do nich zbliżać.
- No to... - wyciągnął dłoń, po czym szarpnął ją do tyłu, w momencie, w którym obcy mężczyzna wyciągnął po wróżkę dłoń - chyba cię powaliło.
Kostur wyrzucił z siebie błyskawicę, która zabiła pierwszego.
- Któryś jeszcze?
<?? :3>
- Oh... - usłyszał szelesty ludzi i uderzył kosturem o ziemię.
Ogród od razu zmienił się w zielony i pełny kwiatów. Raphael zauważył ludzi przedzierających się przez grządki kwiatów i syknął wściekły.
- Kim jesteście? - Zapytał donośnie, a oni spojrzeli na niego.
Nic dziwnego, że przestraszyli się mężczyzny w długiej, czarnej pelerynie, kapturze zakrywającej twarz i z metalowym kosturem, wymierzonym teraz w nich.
- Szukamy tylko pewnej wróżki - uśmiechnął się jeden, najwidoczniej przywódca - nie zwady. Zapewne wtargnęliśmy na twój teren? Mógłbyś wydać nam tę istotę? Obiecujemy, że zaraz znikamy.
- W takim razie... - kostur ponownie dotknął powierzchni ziemi, a z drzewa wyleciała mała wróżka, krzycząc lekko, na ile małe ciało pozwoliło.
Piękne skrzydła mieniły się w słońcu. Raphael wyciągnął otwartą dłoń, a wyrywająca się wróżka lewitowała nad nią, lekko muskając nogami co jakiś czas skóry demona.
- Tak, to ona...! - Zadowolony łowca zaczął się do nich zbliżać.
- No to... - wyciągnął dłoń, po czym szarpnął ją do tyłu, w momencie, w którym obcy mężczyzna wyciągnął po wróżkę dłoń - chyba cię powaliło.
Kostur wyrzucił z siebie błyskawicę, która zabiła pierwszego.
- Któryś jeszcze?
<?? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz