Nic nie odpowiedziała. Cała ta sytuacja przerastała możliwości jednej, zbyt delikatnej elfki. Po raz kolejny tego dnia spróbowała poukładać wszystkie te wydarzenia w spójną całość. "Poznanie Krigara, poznanie Dantego, spotkanie smoka, rozwścieczenie go, współpraca z nekromantą, ucieczka, trafienie do gospody, wyprawa, pojmanie przez Demony, próba pokojowego uwolnienia rycerzy i trafienie tu..."- myślała. Na samą myśl o Dacaracie zrobiła się cała czerwona.
- Niech będzie tak jak chcesz. Jestem gotowa na wszystko, ale dorzucę swoje trzy grosze.- rzekła po dłuższej chwili.
Smok opuścił łeb, nadal wpatrując się w białowłosą. Wstała gwałtownie. Wiedziała, że musi się spieszyć. Ta cała "misja" była jak wyścig z czasem.
- Wrócę tu jutro wieczorem.- oznajmiła
- Jak sobie chcesz.- mruknął Shang
Podeszła do żywiołaka i zwinnym ruchem zasiadła w siodle. Mruknęła mu do ucha jedno słowo- ruszaj. Posłusznie wykonał polecenie. Szybko zniknęli z zasięgu wzroku.
***
Ledwo trzymając się na grzbiecie stworzenia poleciła wylądowanie pomiędzy dwoma rozłożystymi drzewami. Zsunęła się ze skórzanego przedmiotu, by jak najszybciej znaleźć się na drzewie. Gdy oparła się o korę, a pod oraz nad sobą miała potężne gałęzie, poczuła ulgę zmieszaną z niepokojem. Ściągnęła złoty naszyjnik symbolizujący krąg życia. Dostała go od ojca, zaraz po urodzeniu. Niby zwykły drobiazg, ale dzięki temu mogła swobodnie porozumiewać się z nim. Skupiła energię na wisiorku, który lekko zabłysnął. Oznaczało to, że wdarła się do umysłu wojownika.
- Ojcze, musisz mi pomóc. Spotkaj się ze mną nad największym jeziorem Jivany. Jutro, pod wieczór.- wyszeptała
Potem ozdoba znów znalazła się na szyi kobiety. Była w stu procentach pewna, że mężczyzna odpowie na jej wezwanie, inaczej mówiąc stawi się o wyznaczonej porze. Jednak nawet to nie mogło przepędzić myśli o realnym zagrożeniu ze strony demonów, które w każdej chwili mogły zabić tych, których chciała ocalić. Żywiołak zdążył zasnął, może też powinna zatonąć w objęciach Morfeusza? Nie, w tej chwili nie dałaby rady. Wyjęła zapieczętowany papier, który uprzednio mocno trzymał się paska wokół talii.
- Służba złu... dla dobrej sprawy... to chore... ale robię to dla Dantego...- wyszeptała
Poczuła wielką gulę w gardle, która nadal rosła. Nie była wywołana ochotą płaczu, lecz smutkiem.
- Gdybyśmy już się nie zobaczyli...- przytoczyła słowa Nevara
Zamknęła oczy.
- Zobaczymy się, obiecuję.- wyszeptała
Nie wiedziała dlaczego, ale wojownik stał się jej bliski. Mimo wzajemnego wyzywania się, zaczepek naprawdę polubiła niebieskookiego. Gwałtownie potrząsnęła głową, a łańcuszki zdobiące uszy wydały przyjemny dźwięk. Usłyszała łamanie gałązek, potem przekleństwa. Towarzyszący jej płomienny stwór poderwał się sycząc. Sama Anor zeskoczyła, by stanąć oko w oko z...
- Nekromanta.- rzekła oschle
- Elfka.- odpowiedział równie nieprzyjemnym tonem
Wymierzyła w niego zwojem.
- To dla ciebie.- mruknęła
< Selthusie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz