Gdy Desmodor wyszedł dziewczyna westchnęła ciężko.
-Gdybym mogła popracować miałabym co robić.. a tym czasem leżę bezczynnie-mruknęła sobie cicho.
Usiadła i gdy oparła się o poduszki ujrzała na komodzie jakąś książkę.
Wstała szybko, a wróciwszy do łóżka spojrzała na brązową okładkę. Na pierwszej stronie widniały starannie wypisane imię i nazwisko autora oraz tytuł. Po zerknięciu na pierwszą stronę odkryła, że książka była napisana w języku którego nie rozumie. Zirytowana odłożyła ją na szafkę. Gdy drzwi pokoju otworzyły się myślała, że zaraz ujrzy twarz Desmodora..jednak była to tylko jedna z pielęgniarek wykonująca codzienną rutynową czynność.
Przyłapała się, że przez ułamek sekundy MIAŁA NADZIEJĘ na to, że zobaczy właśnie go i czuła radość. Pielęgniarka jak weszła tak i wyszła więc znów została zupełnie sama. Słońce nadało chmurom ładnej różowej barwy. Był zachód. Zauroczona takim ślicznym widokiem patrzyła na znikającą wolno gwiazdę. Poczuła senność i nim zapadł całkowity zmrok już pochłaniały ją objęcia Morfeusza.
~~~~
Otworzyła oczy zbudzona nagle z snu. Przez wąski otwór wpadał cienki snop księżycowego blasku. Przetarła oczy i poczuła lekkie kołysanie. Wstała z pryczy i wyjrzawszy przez bulaj spostrzegła, że nie jest to zamek. Otaczała ich ciemność która została oświetlona lekką poświatą księżyca. Myślała, że to sen i za raz się obudzi jednak w tej samej chwili drzwi kajuty otworzyły się i staną w nich jakiś mężczyzna.
(Nessar?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz