Czarownik spojrzał ciekawie na konia. Chętnie by go zbadał i określił jakim cudem stworzenie z krainy ognia toleruje lód. Uznał jednak, że dziewczyna na to nie pozwoli. Oczywiście ją też mógł uwięzić ale wyjątkowo nie chciał.
- No dobra. Lepiej już pójdę. I tak muszę załatwić wiele rzeczy w mieście. - mruknął, podnosząc kołnierz aby choć nieco osłonić się od deszczu.
Skierował dłoń na majaczący nieopodal statek powietrzny i wymruczał skomplikowane słowo mocy. Wokół powstała bańka mydlana, błyszcząca od run ochronnych. Musiał się zabezpieczyć przed niechcianymi gośćmi.
- Właściwie... - zaczęła dziewczyna.
- Chym?
- Poszłabym z tobą. Koszmar jest tu bezpieczny.
- Sądzę, że raczej nie zostanie pożarty przez smoka. - powiedział czarownik.
Zrobiła wielkie oczy.
- Smoka?! Jest tu jakiś?
- Tak. Ostatnio jeden z Krainy Lodów przejął pobliski teren. Ale jest bardzo kulturalny i idzie się z nim dogadać.
- Rozmawiałeś ze smokiem? - westchnęła cichutko.
- A co? Też byś chciała?
- Jasne!
Zaśmiał się a w oczach zabłysły złośliwe ogniki.
- Idź do tych drzew i się przywiąż. Na pewno potraktuje cię jako ofiarę od ludności. Podobno smoki to lubią.
<Anabelle? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz