Ojciec spiorunował wzrokiem Alastora. Scenka nie wyglądała na niewinną, była wręcz niepokojąca. Oto prawie dwumetrowy, umięśniony mężczyzna powstrzymywał się od uduszenia maga, który tylko chciał być miły.
- Nie żartuj sobie.- warknął właściciel domu
- Ale ja...- jęknął czarnowłosy
- Żadnego ale, n...
- Tato! Spróbuj skrzywdzić Alastora, a stracisz najstarszą z córek!- zagroziła Annabeth- Zniknę i więcej mnie nie zobaczysz!
Siwowłosy odepchnął Nevanila, by zbliżyć się do swej potomkini. Złapał ją za ramiona. Wydawała się przy nim taka mała i delikatna. popatrzył jej głęboko w oczy błagalnym wzrokiem.
- Annabeth... nie zrobisz tego.
- Dobrze wiesz, że jestem do tego zdolna.
- Dopiero co wyrosłaś z pieluszek, nie poradziłabyś sobie sama...
- Tak myślisz?!- wyrwała się z uścisku- Widocznie nie znasz mnie! Jak myślisz, kto opiekuje się Larą i Georgią?! Kto przygotowuje je do dorosłego życia?!
- Masz tylko siedemnaście lat...- wyszeptał skruszony
- Jeszcze trzy miesiące i opuszczę ten dom. Przeniosę się z dala od twej władzy.- rzekła oschle
Mężczyzna nie wiedział co powiedzieć. A pani Blade, która chciała rozwiesić pranie, stała z koszem w rękach wpatrzona w córkę. Zaskoczyła wszystkich, ponieważ dotychczas była potulna jak owieczka. Alastor również nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku, jednak w końcu odważył się odezwać.
- Ja... lepiej będzie jeśli pójdę.
Rudowłosa uśmiechnęła się uspokajająco.
- Nie musisz. Chodź, zjesz obiad razem z nami.
Chciał powiedzieć "Nie", ale było już za późno.
***
Przy stole siedzieli jedynie mag oraz Ann. Rzepek siedział na stole pałaszując świeże owoce. Dziewczyna pochylona była nad talerzem zupy ogórkowej.
- Annabeth... nie żebym się czepiał, ale niestosownie odniosłaś się do ojca.- wymruczał Alastor
- Wiem, ale z nim nie można inaczej rozmawiać.
- Zawsze może skończyć jako ozdoba.- rozmarzył się
Słysząc to prawie udusiła się potrawą. Zakasłała ostro.
- Co to... ekhe!... to nie.- wykaszlała
- Dlaczego?
Popatrzyła na piękną lalkę stojącą na półce. Oczy zabawki zdawały się rozumieć całą sytuację.
- Bądź co bądź to mój ojciec. Muszę z nim wytrzymać. Rodziny się nie wybiera...
< Alastorze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz