Kiwnęła szybko głową. Miała coraz większą nadzieję, że jednak próba odbicia wojowników będzie udana.
- Jestem wam bardzo wdzięczna.- odezwała się po długiej chwili- Ale nie mogę polegać jedynie na waszej sile i niechęci do demonów.
- Co masz na myśli?- burknął Yunashi
- Mój ojciec nam pomoże.
Nekromanta, przysłuchujący się wymianie zdań, wzdrygnął się.
- Kolejny drzewolub?!- wrzasnął z obrzydzeniem
Elfka zaśmiała się cicho.
- Cały oddział drogi panie. Jeśli dobrze szacuję będzie około czterdziestu wojowników posługujących się mieczami, dwudziestu łukami, drugie tyle jeźdźców gryfów i samych uzbrojonych pierzastych tuzin.
Mężczyźni spojrzeli na nią jak na wariatkę. Ta w akcie obrony uśmiechnęła się niewinnie.
- No co? To tylko jeden mały oddział.- wymruczała
- Mały?!- wykrzyknęli jednocześnie
- No mały. Jeden z mniejszych. Ale jeśli wam to nie pasuje, to powiedzcie o tym mojemu ojcu. Powinien zaraz przyjść. Być może z moimi braćmi.
Jak na zawołanie zza drzew wyłoniło się pięć postaci. Byli to wysocy, potężni przedstawiciele elfiej rasy. Bardzo podobni do siebie, lecz do Anor ani trochę. Każdy z nich miał na sobie ciężką zbroję, na której widniały dziwne znaki. Mówiły one o pozycji w oddziale, ale też o tym kto jest kim. Czarnowłosy podszedł do Tari przytulając ją, a jednocześnie podnosząc o kilka centymetrów.
- Moja mała siostrzyczka!
"Powitanie" było w stylu Syama, przez co wywołało śmiech u zgromadzonych. Kobieta zrobiła się purpurowa na twarzy, nie ze wstydu, a z braku tlenu.
- Syamie, puśćże ją. Nie przyszliśmy tu na rodzinne spotkanie!- bąknął blondyn
- Ale Erhillu...- jęknął
- Puść!
Posłusznie wykonał polecenie, a białowłosa upadła na miękką trawę. Łapczywie łapała oddech. Już dawno zapomniała jaką siłą dysponuje najmłodszy z jej braci.
***
Smoki leżały obok siebie bacznie obserwując choćby najmniejszy gest ciemnoskórego elfa. Omawiali właśnie plan działania. Obok niego siedziała córka. Rysowała coś patykiem.
- Nekromanta i wskrzeszony smok.- wskazał po kolei na nich- Przyjmujecie ofertę Desmodora Surtra Trevas...
- Nie będę współpracował z istotami pokroju elfów.- sprzeciwił się Selthus
- W takim razie pakuj manatki i zjeżdżaj stąd dopóki Alfen i Uruk mają dobry humor.- odciął się dowódca Złotych Piór- Yunashi, ty wkroczysz wraz z pierwszą połową oddziału, z łucznikami oraz konnymi. Reszta będzie wkraczała stopniowo. W zamęcie spowodowanym nagłym atakiem Tari, Alfen, Uruk, Synam i Erhill zajmą się odbijaniem jeńców i unieszkodliwianiem strażników. Odwrót nastąpi po sygnale, czyli wleceniu gryfów w sam środek obozu. Ten kto pierwszy je zobaczy ma obowiązek poinformować pozostałych. Proste? Niezbyt. Ktoś chce wprowadzić jakieś poprawki?
< Chłopcy? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz