Kobieta spojrzała powoli na Generała i uśmiechnęła się lekko, po czym pokręciła przecząco głową.
- Chciałabym, by wszystko zostało mi wytłumaczone - powiedziała cicho, spoglądając na Władcę - co się zdarzyło, czemu... umarłam.
Bulzibar spojrzał pytająco na Desmodora, który powoli zbliżył się do Amatis.
- Powinnaś odpocząć.
- Nie chcę - mruknęła cichutko.
- Jak odpoczniesz, to wszystko ci opowiem.
- Obiecujesz? - Spojrzała z błyskiem w oczach.
- Tak.
Odsunęła się, zawiesiła wzrok na Charlotte i ruszyła za Bulzibarem w stronę swojej... dawnej komnaty. Wciąż nie pamiętała paru dni przed śmiercią, a poszczególne wydarzenia zamazywały jej się w głowie tak, że ledwo wytrzymywała ból głowy. Wrota komnaty zamknęły się za nią. Usiadła na jedwabnej pościeli i pogładziła materiał. Po chwili ułożyła się i zasnęła, nawet nie układając się do snu. W śnie, słyszalny szept zdawał się być nieznośny, pochodzący jakby z otchłani. Miliony głosów buchnęły w jej głowie, nie pozwalając spokojnie śnić.
- Chciałabym, by wszystko zostało mi wytłumaczone - powiedziała cicho, spoglądając na Władcę - co się zdarzyło, czemu... umarłam.
Bulzibar spojrzał pytająco na Desmodora, który powoli zbliżył się do Amatis.
- Powinnaś odpocząć.
- Nie chcę - mruknęła cichutko.
- Jak odpoczniesz, to wszystko ci opowiem.
- Obiecujesz? - Spojrzała z błyskiem w oczach.
- Tak.
Odsunęła się, zawiesiła wzrok na Charlotte i ruszyła za Bulzibarem w stronę swojej... dawnej komnaty. Wciąż nie pamiętała paru dni przed śmiercią, a poszczególne wydarzenia zamazywały jej się w głowie tak, że ledwo wytrzymywała ból głowy. Wrota komnaty zamknęły się za nią. Usiadła na jedwabnej pościeli i pogładziła materiał. Po chwili ułożyła się i zasnęła, nawet nie układając się do snu. W śnie, słyszalny szept zdawał się być nieznośny, pochodzący jakby z otchłani. Miliony głosów buchnęły w jej głowie, nie pozwalając spokojnie śnić.
Pogwałciła prawa natury,
Grzeszna Wyrocznia!
Żyć nie powinna!
Śmierć za to ją czeka!
Już niedługo bracia,
zginie ponownie śmiercią tragiczną.
Co na to demon? Praw tu nie ma!
Zabierzemy ją skąd uciekła!
Obudziła się zdyszana w tej samej pozycji co zasnęła. Było już ciemno - ktoś zgasił światła. Chwyciła się za ramiona i skuliła. Drżała na całym ciele, a jeszcze bardziej w momencie, gdy zauważyła, że dwa czerwone ślepia patrzą na nią zza okna. Krzyknęła głośno, próbując uciec przed wzrokiem demona.
***
- Tu nikogo nie ma... - powiedział uspokajająco Desmodor, spoglądając zza jedynego okna w komnacie, wychodzącego na czerwone niebo.
- Był... tam był ktoś... - wyszeptała, trzęsąc się.
Stała jak najdalej dało się od okna.
- Jak już mówiłem, nikogo tu nie ma, a straże nikogo nie widzieli. To niemożliwe, żeby ktoś tu się dostał, nawet lecąc.
- Mówię ci, że go widziałam! - Niemal krzyknęła przerażona.
Nie wiedziała, co się z nią działo. Bała się przeraźliwie, przez co nie mogła nad sobą zapanować. Drżała na ciele i obejmowała się rękami.
<Desmi? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz