Desmodor spojrzał na nią ostro. Skuliła się pod straszliwym wzrokiem demona. Zaraz jednak złagodniał. Nie potrafił się na nią złościć. Nie działała mu tak na nerwy jak Charlotte. Podszedł i lekko uniósł twarz dziewczyny o podbródek.
- Spokojnie. Nic ci nie grozi.
Zadrżała i kiwnęła głową. Oczy miała zaszklone. Nie podobało mu się to. Absolutnie. Pogładził delikatną skórę dziewczyny. Nigdy nie mógł się powstrzymać aby tak nie uczynić. Drgnęła i odsunęła się krok. Zmrużył oczy i westchnął jak męczennik.
- Cóż, jeśli chcesz wystawię dodatkowe straże.
- Nie, nie trzeba. - wyszeptała.
I znowu to robiła! Jak nikt inny potrafiła budzić w nim dziwne uczucia. Była taka bezbronna, że gdy ją porwał przez pierwszy miesiąc usilnie walczył z sobą by jednak jej nie oddać.
- No dobrze. W takim razie idziesz ze mną.
Spojrzała zaskoczona.
- Ale...
- Tak. - chwycił ją za rękę i nie zwracając uwagi na protesty pociągnął za sobą.
- Dokąd idziemy? - wyszeptała.
Tęsknił za nią. I to bardzo. Za tą jej delikatnością do której nie przywykł. Wychowany w otoczeniu demonów uważających, że słabość to śmierć.
- Do mnie oczywiście. Gdzie indziej będziesz absolutnie bezpieczna?
- Ale nie mogę... - jęknęła.
- Musisz. - zaśmiał się, czując okrutną satysfakcję z jej zakłopotania.
- Gdzie będę spała?
Zatrzymał się nagle a nieszczęsna wpadła na niego. Zarumieniła się lekko. Tego też mu brakowało. Było niewiele kobiet które tak na niego reagowały. Reszta zwykle była wściekła lub spoglądała z odrazą. Jak Charlotte...
- Jak myślisz?
Zrobiła wielkie oczy i potrząsnęła głową. Nie zwrócił na to zbytniej uwagi. Ponownie ruszył i zaciągnął ją na platformę teleportacji. Rozgorzała czerwonym blaskiem i przeniosła ich do prywatnych komnat władcy.
- Śpisz w moim łóżku. I nie obawiaj się. Ja i tak nie sypiam. Od bardzo dawna.
<Amatis? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz