.

.
.
.

sobota, 6 grudnia 2014

Od Nessara - Cd. Clarissy

Kapitan statku rozejrzał się sprawnym okiem po niewielkiej kajucie i uśmiechnął do zdezorientowanej dziewczyny.
- Witam panienko. Jestem Kapitan Nessar Kassur. - ukłonił się lekko.
- Gdzie jestem? - zapytała rozglądając się wokół.
- Na moim statku powietrznym.
- Dlaczego?!
Zmrużył niebezpiecznie oczy w których krył się lód. Jeśli byłaby uważna wiedziałaby, że pod fasadą uśmiechu i miłych słówek kryje się bezlitosny pirat. Usiadł na stojącym nieopodal krześle.
- Panienko... - zrobił stosowną pauzę i spojrzał na nią badawczo.
- Clarisso.
- Właśnie. Clarisso, znajdowałaś się na balkonie pałacu Władcy Demonów. A tam zazwyczaj są kobiety które chcą skoczyć.
Zrobiła wielkie oczy.
- Ja nie...
- Nie byłabyś pierwszą i zapewne nie ostatnią ofiarą demonów. - kontynuował z poważną miną.
Oczywiście nie był głupi i porwał ją najzwyczajniej w świecie, licząc na niezły zarobek. Desmodor bywał bardzo szczodry jeśli udało się odzyskać swoją własność.
- Nie jestem ich ofiarą! - zirytowała się.
Uniósł wyżej brwi.
- Doprawdy? W takim razie co? Mam zawrócić i cię wyrzucić do jakiegoś jeziorka lawy? W końcu to się robi z tymi którzy pomagają demonom. A może od razu cię odstawię do jednego z posterunków Bractwa Światła? Oni na pewno wyciągną z ciebie wiele przydatnych informacji.
Tak jak przypuszczał zbladła nieco. Nie miał zamiaru jak na razie rezygnować z jej uroczego towarzystwa, ale jak już będzie trzeba. Cóż, Zakon walczący z Muspelheimem równie wiele za nią zapłaci. Tak czy inaczej, on najwięcej na tym skorzysta.

<Clarisso? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz