Desmodor stał jak posąg nie mogąc wykonać ruchu. Niewielu wiedziało jak bardzo lubił Amatis, a jej śmierć kosztowała go wiele. Zamknął oczy i mocno ją w uściskał. Już sam zapach dziewczyny na niego działał. Upajał, przyprawiał o dziwne myśli.
- Amatis. - wyszeptał.
Zadrżała leciutko w jego ramionach i upomniał się natychmiast. Musiał ją puścić choć wcale nie miał na to ochoty. Tymczasem Charlotte przyglądała się temu z nieodgadnioną miną. Władca odsunął od siebie Amatis i pogładził delikatnie jej policzek.
- Długo cię nie było. - wyszeptał, ponownie będąc sobą i zakładając standardową maskę.
Uśmiechnęła się leciutko.
- Co się stało?
- Nie wiem. Myśleliśmy, że ... - zamknął oczy nie mogąc powiedzieć tego słowa. - Spałaś tak mocnym snem, że wydawałaś się umarła.
Zrobiła wielkie oczy i dotknęła dłonią usta.
- Ile minęło czasu?
- Zbyt wiele. A ona... - wskazał na czającą się nieopodal Charlotte. - Jest twoją córką.
Wiedział, że powiedział zbyt wiele. Powinna teraz odpoczywać gdyż zawsze była delikatna. Musiał jednak być szczery. Amatis spojrzała jeszcze bardziej zaskoczonym wzrokiem. Osunęłaby się na ziemię gdyby Desmodor jej nie przytrzymał.
- Jak to możliwe, że ją obudziłaś? - warknął Władca do Charlotte.
Dziewczyna była blada i również nie mogła wymówić nawet słowa. Podejrzewał, że obie będą potrzebowały znacznie więcej czasu aby przywyknąć do nowej sytuacji. Jest jeszcze nieco mniej przyjemna sprawa. Zwykle na jeden pałac przypada jedna porwana wyrocznia. A teraz miał dwie. Gdy to się rozejdzie, natychmiast inni władcy upomną się o swoje racje. Nie będzie mógł im odmówić. Takie było prawo i nawet jemu nie wolno go łamać. Będzie musiał wybrać komu powierzyć życie jednej z nich. Póki co jednak przywołał swojego sługę, Przeklętego Rycerza Bulzibara.
Wielki wojownik wykazał się jak zawsze spokojem. Ukłonił dwornie i podszedł do Amatis.
- Lady, to szczęście, że ponownie jesteś wśród nas. Pozwól, że zaprowadzę cię do komnaty gdzie będziesz mogła odpocząć.
<Charlotte? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz