Po tym jak jakiś mężczyzna podszedł do mnie i zaczął mnie oglądać wszystko co widziałam zaczęło się rozmazywać. Moje ciało opadło bezwładnie na zimne podłoże i wylądowałam w kałuży zrobionej z własnej krwi.
Sama nie wiem jak tym szkaradom udało się mnie dopaść.. gdyby nie było to całe stado poradziłabym sobie bez najmniejszego problemu. Mężczyzna nachylił się nade mną i wziął mnie na ręce. Zaczął mnie nieść w nieznanym dla mnie kierunku..Byłam w tym mieście zaledwie od rana. A że nie wiedziałam nawet gdzie jest jakaś gospoda postanowiłam spać na ulicach, a potem.. napadły mnie te kreatury. Dopadły przy fontannie.. i odeszły.
Mam nadzieję że wszystko będzie w porządku.. chodź wątpię.
Poczułam wszechogarniające mnie ciepło kiedy mężczyzna ze mną na rękach przekroczył próg drzwi. Rozejrzałam się zdezorientowana jednak niewiele zobaczyłam gdyż nadal widziałam wszystko przez mgłę. Kiedy spojrzałam w dół zobaczyłam jakąś dziwną istotę u boku mego wybawiciela.. czy mam zwidy?
Zostałam zaniesiona do pomieszczenia w którym unosił się uspokajający zapach ziół.
Położono mnie na kozetce obok której znajdował się stolik na którym było wiele małych flakoników.
-Czyli mam pomóc co?-rzekł mężczyzna który dotychczas przeglądał książki które były ułożone na małej szafce.
-Chyba by wypadało co? Masz obowiązek osobie potrzebującej udzielić pomocy medycznej.
-Ehh..daruj sobie swoje mądrości.-przewrócił oczami i podszedł do mnie.
Starł z mojej skóry zaschniętą krew a potem zajął się ranami. Każdą większą ranę posmarował czymś o konsystencji kremu o zielonym kolorze. Poczułam nagłą ulgę.. nie czułam już tak wielkiego bólu jednak rany nie przestawały mnie piec. Czułam się jakby coś niszczyło mnie od środka.. może te ghule..one wprowadziły w moje rany truciznę która przedostała się do mojego organizmu? Nie wiem.. naprawdę nie znam się na tym stworzeniach gdyż nie miałam z nimi takiej styczności.
Mężczyzna który opatrzył moje rany wlał do moich ust płyn o specyficznym smaku.. mimo wszystko połknęłam go tak jak tego chciał. Zakręciło mi się delikatnie w głowie a moje powieki zrobiły się ciężkie.. płyn nasenny..? Po chwili odpłynęłam..
{...}
Kiedy się obudziłam cały pokój okrywał półmrok. Podniosłam się delikatnie do siadu i obejrzałam. Każda rana była opatrzona..jak ja teraz mam się odwdzięczyć tym ludziom? Uratowali mnie, gdyby nie oni dawno byłabym tam gdzie od dawna spoczywa mój brat..
Podniosłam się z kozetki, stojąc o własnych siłach zachwiałam się. Usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi, spojrzałam w ich stronę.
(Selthus? ;3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz