Nekromanta spojrzał na smoczycę z wrednym uśmiechem.
- Najlepiej będzie jak sobie polecisz. Do innego lasu. Jak najdalej od nas.
Odpowiedział mu stłumiony rechot podobny raczej do huku spadających kamieni.
- Żartujesz?! A mówią, że czarni magowie nie mają poczucia humoru.
- A ilu ich spotkałaś?
- Wieeelu.
Westchnął dotykając skroni.
- Ilu nie zabiłaś?
Zapadła chwila cichy. Dość długa jak na jego gust.
- No...
- Dobra, zamilcz. Muszę się skupić, a i tak nic ciekawego nie powiesz. - warknął.
Potrząsnęła łbem ale nic nie powiedziała. Nekromanta wyjął coś z czarnego woreczka. Zadźwięczały runy.
- Co robisz? - syknęła.
- Szykuję się do zabicia cię. - odparł z wrednym uśmieszkiem.
- Nie cierpię czarnych magów.
- Ze wzajemnością. - burknął wybierając jeden z kamieni z narysowanym zielonym znakiem. - Przez ciebie zmarnowałem już dwa. Wiesz jak trudno je stworzyć?!
- Nie.
Zacisnął dłonie w pięści w niemej groźbie. Zapewne wyobrażał sobie najgorsze tortury na Płomiennej. Zaraz potem uspokoił oddech i skupił się na zaklęciu. Delikatnie musnął ustami kamyk a ten rozbłysnął mocnym blaskiem. Zamienił się w pył który nekromanta rozkruszył nad nieprzytomnym. Został szybko wchłonięty a po chwili usłyszeli okropny odgłos pękającej kości. Albis jęknął cichutko. Ręka wróciła do swojej pierwotnej pozycji. Selthus ułożył brata na ziemi i dotknął jego czoła, szepcząc kolejne zaklęcia. Widać było, że go to strasznie wyczerpuje. Nie był dobry w tej gałęzi magii. Gdy skończył ręce opadły mu na ziemię jakby nawet nie miał sił ich unieść. Jęknął i opadł na liście, leżąc bokiem. Zamknął oczy uspokajając mocne bicie serca. Najważniejsze jednak, że Albis został uzdrowiony. Chłopak rozejrzał się wokół i usiadł.
- Co się dzieje? - spojrzał na wielkiego smoka. - Mamy kłopoty?
<Matafleur? Nie zjadaj ich xD Zatrujesz się xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz