Vylla spojrzała z obawą na bukłak podsuwany jej przez mężczyznę, jakby obawiała się, że przedmiot w każdej chwili może ożyć i rzucić się jej do gardła.
- Co to? – jej głos był zdecydowanie cichszy, niż by tego chciała, i lekko zachrypnięty, a do tego załamywał się nieco. Co wcale się jej nie podobało. Nawet nie patrząc na mężczyznę, odtrąciła jego dłoń, starając się przyjąć minę nadąsanego dziecka, która sprawiłaby, że nie wyglądałaby na tak przerażoną, jak była w rzeczywistości. – Nie chcę. Nie mam zamiaru… nie będę pić niczego, co mi dajesz.
Mężczyzna opuścił rękę, uśmiechając się lekko, co w połączeniu z jego czarnymi, nieruchomymi oczami dawało naprawdę przerażający efekt. Dziewczyna poczuła, jak po plecach przechodzi jej dreszcz, który nie miał absolutnie nic wspólnego z chłodem panującym w ciemnej krypcie. Fakt, że była w niej zamknięta z kimś – po tym, co zobaczyła, była niemal pewna, że nie był to człowiek – kto na pewno nie miał wobec niej dobrych zamiarów, napawał ją niemal takim samym przerażeniem, jak uczucie setek malutkich nóżek pełzających po jej skórze i wplątujących się we włosy. Znów zadrżała na ich wspomnienie. Mężczyzna musiał to zauważyć, bo uśmiechnął się nieco szerzej i nieco bardziej złowrogo – o ile to w ogóle było możliwe, bo jak dotąd Vylla oceniała jego uśmiech jako okropnie złowrogi – a nawet postąpił krok w jej stronę. Dziewczyna odsunęła się niezdarnie, chciała zeskoczyć z brudnego, kamiennego sarkofagu, na którym została siłą posadzona, i umknąć z zasięgu rąk maga, ale ten złapał ją za ramię, nie pozwalając jej uciec. Vylla przez chwilę próbowała oswobodzić rękę z jego żelaznego uścisku, szarpiąc się jak oszalałe zwierzę, ale w końcu zrezygnowała, widząc, że jej próby nic jej nie dają, a wzmagają tylko rozbawienie nekromanty.
Ciałem dziewczyny wstrząsnął bezgłośny szloch. Skuliła się, ukrywając twarz w dłoniach, i drżąc jak osika. Nie potrafiła dłużej powstrzymywać łez strachu i bezsilności, które teraz popłynęły po jej policzkach. Łkanie, które wyrwało się z jej ust, przypominało ciche zawodzenie umierającego zwierzęcia.
- Czego ode mnie chcesz? – wyszeptała między kolejnymi atakami płaczu. Przez chwilę rozważała błaganie o puszczenie wolno, ale szybko odrzuciła ten pomysł. Nie upadnie aż tak nisko. – Co chcesz ze mną zrobić?
< Prosz. Mówiłam, żeś się wkopał. XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz