Po pierwszym szoku wywołanym nagłym przytuleniem przez Alastora, sama
wtuliła się w niego. Łzy nadal wydostawały się z oczu dziewczyny, było
ich coraz więcej.
- Spokojnie. Coś wymyślimy. Co powiesz na nagłe zniknięcie pana młodego i twojego ojca? Mogę to zorganizować. - powiedział
Próbowała coś powiedzieć, lecz za każdym razem napływały kolejne fale
płaczu. Nawet fakt, że była tak blisko mężczyzny, a ten próbował ją
uspokoić, nie pomagał. Czuła się jak karta przetargowa... tani towar,
który można opchnąć byle komu. A co było najgorsze? Matka też była
przeciw niej.
- Ej, już. Spokojnie. Coś wymyślimy.- mówił ciepłym tonem
Wzrok maga padł na drewnianą ławkę.
- Chodź, usiądziemy. Co ty na to?- ciągnął
Pokiwała głową prawie niezauważalnie.
- To idziemy.
Powoli poprowadził ją do mebla. Usiadła ciężko i szybko oderwała się od
czarnowłosego. Schowała twarz w dłoniach. Co miała zrobić? Przyjąć
propozycję, czy spróbować sama coś wymyślić? Objął ją ramieniem i
przyciągnął do siebie. Wymruczał coś pod nosem. Spojrzała na niego spode
łba. Wyglądała tak żałośnie. Buzia napuchnięta od łez, nieszczęście
bijące od dziewczyny na kilometr. Zamknęła oczy. Wzięła kilka głębszych
oddechów.
- Ala...- zaczęła, głos strasznie jej drżał
- O, kogo tu widzę.- usłyszeli zaczepny, damski głos
W bramce stała urodziwa blondynka, jej błękitne oczy lśniły tajemniczo w blasku księżyca. Podeszła do nich pewnym krokiem.
- To ta twoja narzeczona?- prychnęła
Mag posłał jej pełne pogardy spojrzenie. Annabeth zaś wlepiła w niego wzrok mówiący "O co tu chodzi? Jaka narzeczona?".
- Długa historia, udawaj, że jesteśmy razem.- wyszeptał rudowłosej do ucha
Na początku nie zrozumiała po co miałaby kłamać, ale widząc minę Lady
wszystko stało się jasne. Czyżby wyżej postawiona kobieta miała chrapkę
na Alka? W sumie nie powinno to obchodzić Anki, ale mogła potraktować
taką sytuację jako formę zabawy. Wstała. Była wyraźnie niższa od
blondynki, jednak nie przeszkadzało jej to. Zadarła głowę z chytrym
uśmiechem.
- Jeżeli coś ci przeszkadza to możesz pobiec do tatusia i o wszystkim mu opowiedzieć.- mruknęła tonem nie podobnym do Beth
No cóż, w takich chwilach potrafiła zlać charakter swój i Virii w spójną całość.
- Na twoim miejscu nie zwracałabym się takim tonem do osoby mojego pokroju...
- Bo?
Niebieskooka poczerwieniała na twarzy.
- Bo... bo... Uch!
Nieznajoma odwróciła się na pięcie i opuściła ogród. Heterochromiczka
powróciła do poprzedniego stanu. Jednak teraz nie targał nią smutek,
lecz melancholia. Zbliżyła się do fontanny i weszła na marmur. Poczuła
przyjemne zimno oraz lodowate krople trafiające w twarz. Przechadzała
się po murku nucąc jakąś piosenkę.
- Alastorze...- zaczęła
Mężczyzna podszedł do niej.
- Tak?
- Pomożesz mi uciec? Jak najdalej stąd. Chcę zacząć wszystko od począ...- urwała
Zachwiała się i wpadła do wody, ciągnąc za sobą maga.
<Alastor? Wielka ucieczka?xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz