.

.
.
.

niedziela, 28 grudnia 2014

Od Annabeth - Cd. Alastora

Deszcz i szalejący wiatr skutecznie zmniejszały pole widoczności. Jednak nie było to przeszkodą dla dziewczyny. Poprawiła płaszcz. Nie miała ochoty znów "świecić" przed Alastorem. Było to nie tyle niewygodne, co mocno zawstydzające. I pomyśleć, że miała spędzić z nim jeszcze trochę czasu. Ani się obejrzała, a już była na stałym lądzie. Prawie nic nie widziała. Podskoczyła przestraszona, kiedy piorun uderzył nieopodal.
- Alastor?- zapytała niepewnie
I oto w akompaniamencie bogatych przekleństw stanął przed nią mag. Kamień spadł jej z serca.
- To gdzie teraz?- zapytał próbując przekrzyczeć huk burzy
Rozejrzała się nerwowo po okolicy. Jeśli tak dalej pójdzie, to utkną w jakiejś podrzędnej spelunie oczekując końca nawałnicy. Delikatnie chwyciła dłoń mężczyzny i pociągnęła go w jakąś uliczkę. Mimo wszystko lepiej było poruszać się w cieniu- dla pewności, że nikt ich nie zobaczy, ale też dla większego komfortu. Między budynkami wiatr prawie nie wiał, a i krople nie biły. Jeszcze zakręt, dwa, a potem... Pchnęła bramkę, która otworzyła się z piskiem. Naszły ją wątpliwości. Czy dobrze wybrała? Może jednak powinna podporządkować się ojcu, dla dobra sióstr oraz matki. Drzwi uchyliły się, a Annabeth zamarła. Na zewnątrz wyłoniła się ciemna czupryna, blada twarzyczka Georgii. Dziewczynka wybiegła z domu. Siedemnastolatka puściła rękę maga, by podbiec do siostry. Przygarnęła do siebie małą.
- Annuś!- pisnęła uradowana
- Geo, rodzice są w domu?- zapytała szybko
- Nie. Sama przyszłam.
Odetchnęła z ulgą. Rodziców nie było w domu, więc miała jeszcze około dwie godziny, zanim matka przyprowadzi pijanego ojca. Czarnowłosy wyminął je. Rzucił w ich stronę "Mała nie leci z nami." i szybko wszedł do środka. Pewnie chciał już mieć to wszystko z głowy. Więc poszła śladem powietrznego wilka. Pozwoliła Georgi wejść pierwszej. Pociągnęła za klamkę, zamykając drzwi. W pomieszczeniu panował nieprzyjemny chłód.
- Gdzie masz pokój?- usłyszała znajomy głos
Był już na piętrze. Wspięła się po schodach, zniknęła w jednym z pokoi. Nie wyglądał na dziewczęcą sypialnię, a jednak nią był. Po kątach walały się niepotrzebne części, na biurku narzędzia i tryby. Przy oknie mała szafka, obok większa. A łóżko? Jednoosobowe, niezasłane, a na nim śpiący kocur.
- Czarnuch!- wrzasnęła
Kot nawet nie drgnął. Eh... straszny leń.
- To TWÓJ pokój?- zdziwił się mag
- Tak, a co?
- Bo trochę nie przypomina...
- Dziewczęcego? Siostry wypominają mi to na każdym kroku.
Już grzebała w szafce, wrzucając bieliznę do małej walizki. Poszło szybko. Z mniej intymną częścią garderoby pomógł jej Nevanil, za co serdecznie mu dziękowała. Georgia jak zwykle gdzieś zniknęła. Kiedy wszystko było gotowe- Ann wzięła jakąś bluzę i spodnie. Zniknęła w korytarzu, by po chwili wrócić już w swoim stroju. Wyglądało to co najmniej śmiesznie, bo skacząc na jednej nodze wpadła do pokoju. Próbowała założyć buta i ledwo co utrzymywała równowagę. Doszedł ją śmiech siostry, a po chwili również Alastora.
- No co?- burknęła
<Alastor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz