Deszcz i szalejący wiatr skutecznie zmniejszały pole widoczności. Jednak
nie było to przeszkodą dla dziewczyny. Poprawiła płaszcz. Nie miała
ochoty znów "świecić" przed Alastorem. Było to nie tyle niewygodne, co
mocno zawstydzające. I pomyśleć, że miała spędzić z nim jeszcze trochę
czasu. Ani się obejrzała, a już była na stałym lądzie. Prawie nic nie
widziała. Podskoczyła przestraszona, kiedy piorun uderzył nieopodal.
- Alastor?- zapytała niepewnie
I oto w akompaniamencie bogatych przekleństw stanął przed nią mag. Kamień spadł jej z serca.
- To gdzie teraz?- zapytał próbując przekrzyczeć huk burzy
Rozejrzała się nerwowo po okolicy. Jeśli tak dalej pójdzie, to utkną w
jakiejś podrzędnej spelunie oczekując końca nawałnicy. Delikatnie
chwyciła dłoń mężczyzny i pociągnęła go w jakąś uliczkę. Mimo wszystko
lepiej było poruszać się w cieniu- dla pewności, że nikt ich nie
zobaczy, ale też dla większego komfortu. Między budynkami wiatr prawie
nie wiał, a i krople nie biły. Jeszcze zakręt, dwa, a potem... Pchnęła
bramkę, która otworzyła się z piskiem. Naszły ją wątpliwości. Czy dobrze
wybrała? Może jednak powinna podporządkować się ojcu, dla dobra sióstr
oraz matki. Drzwi uchyliły się, a Annabeth zamarła. Na zewnątrz wyłoniła
się ciemna czupryna, blada twarzyczka Georgii. Dziewczynka wybiegła z
domu. Siedemnastolatka puściła rękę maga, by podbiec do siostry.
Przygarnęła do siebie małą.
- Annuś!- pisnęła uradowana
- Geo, rodzice są w domu?- zapytała szybko
- Nie. Sama przyszłam.
Odetchnęła z ulgą. Rodziców nie było w domu, więc miała jeszcze około
dwie godziny, zanim matka przyprowadzi pijanego ojca. Czarnowłosy
wyminął je. Rzucił w ich stronę "Mała nie leci z nami." i szybko wszedł
do środka. Pewnie chciał już mieć to wszystko z głowy. Więc poszła
śladem powietrznego wilka. Pozwoliła Georgi wejść pierwszej. Pociągnęła
za klamkę, zamykając drzwi. W pomieszczeniu panował nieprzyjemny chłód.
- Gdzie masz pokój?- usłyszała znajomy głos
Był już na piętrze. Wspięła się po schodach, zniknęła w jednym z pokoi.
Nie wyglądał na dziewczęcą sypialnię, a jednak nią był. Po kątach walały
się niepotrzebne części, na biurku narzędzia i tryby. Przy oknie mała
szafka, obok większa. A łóżko? Jednoosobowe, niezasłane, a na nim śpiący
kocur.
- Czarnuch!- wrzasnęła
Kot nawet nie drgnął. Eh... straszny leń.
- To TWÓJ pokój?- zdziwił się mag
- Tak, a co?
- Bo trochę nie przypomina...
- Dziewczęcego? Siostry wypominają mi to na każdym kroku.
Już grzebała w szafce, wrzucając bieliznę do małej walizki. Poszło
szybko. Z mniej intymną częścią garderoby pomógł jej Nevanil, za co
serdecznie mu dziękowała. Georgia jak zwykle gdzieś zniknęła. Kiedy
wszystko było gotowe- Ann wzięła jakąś bluzę i spodnie. Zniknęła w
korytarzu, by po chwili wrócić już w swoim stroju. Wyglądało to co
najmniej śmiesznie, bo skacząc na jednej nodze wpadła do pokoju.
Próbowała założyć buta i ledwo co utrzymywała równowagę. Doszedł ją
śmiech siostry, a po chwili również Alastora.
- No co?- burknęła
<Alastor?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz