Ostrożnie położyłam dłoń na zaciśniętej pięści demona. Poczułam niewypowiedzianą tęsknotę i wielki ból przebijające się przez pozorny chłód.
- Może pozostawiono cię tutaj, abyś znalazł własną drogę?
Shang spoglądał na moją rękę z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Stworzono mnie do jednego celu, nie mam innego. - powiedział z naciskiem.
Lekko ośmielona zmieniłam pozycję i syknęłam ze złością, gdy rana w łydce zapiekła. Zignorowałam jednak ból.
- Tutaj, - uniosłam ponownie dłoń i dotknęłam miejsca na splocie słonecznym Dracolisza - znajdziesz wszystkie odpowiedzi.
Wróciłam do półsiedzącej pozycji i zawinęłam dokładniej w futro.
- Zimno ci? - spytał wyraźnie zajęty własnymi myślami.
- Nie. - ułożyłam się wygodniej, spoglądając na kilka niewielkich ogników płonących nieopodal - Nie zastąpię ci dawnego Mistrza, ale mogę dotrzymać towarzystwa na jakiś czas. Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko. - dodałam pospiesznie.
- Może. - demon przyglądał mi się przez chwilę w zamyśleniu.
Wreszcie wstał i podszedł do pakunków ustawionych pod ścianą.
- Pewnie jesteś głodna. - rzucił przez ramię.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, wolałabym sama przeszukać własne rzeczy. - przygryzłam wargę mocno zawstydzona.
Shang obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Dlaczego? - uniósł wysoko brwi.
- Widzisz,... tam są moje rzeczy od łyżki przez ubrania do biel... osobistych rzeczy. - z niezdrową uwagą obserwowałam rosnący mech na ziemi.
Bez słowa podniósł juki i ustawił je rzędem przy moim boku. Skrępowana wyciągnęłam pospiesznie owinięte w liście suszone kawałki jeleniego mięsa, wędzony ser i niewielki bochenek podróżnego chleba. Prowiant podzieliłam na dwie porcje.
- Smacznego. - wymamrotałam, podsuwając drewnianą miseczkę Shangowi - Nie wiem czym się żywisz, ale nie mam nic innego...
<Shang?>
- Dlaczego? - uniósł wysoko brwi.
- Widzisz,... tam są moje rzeczy od łyżki przez ubrania do biel... osobistych rzeczy. - z niezdrową uwagą obserwowałam rosnący mech na ziemi.
Bez słowa podniósł juki i ustawił je rzędem przy moim boku. Skrępowana wyciągnęłam pospiesznie owinięte w liście suszone kawałki jeleniego mięsa, wędzony ser i niewielki bochenek podróżnego chleba. Prowiant podzieliłam na dwie porcje.
- Smacznego. - wymamrotałam, podsuwając drewnianą miseczkę Shangowi - Nie wiem czym się żywisz, ale nie mam nic innego...
<Shang?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz