.

.
.
.

wtorek, 23 grudnia 2014

Od Caitlyn - Do Garudy

Cait stała w sali balowej. Na dworze było ciemno, szalała burza, a ona sama w ciemnościach stała po środku. Usłyszała trzask pioruna i nagle zasłony wielkich okiennic zawirowały. Już nie była sama. Teraz była otoczona przez 7 demonów. Desmodor, Cassiopeia, Rakanoth, Zilean, Raphael, Malthael i Balberith.
- Wiedziałam, że przyjdziecie - powiedziała głośno - słyszałam, co się dzieję.
- Od kogo? - Syknęła Cass, a Cait wymownie spojrzała na Raphaela.
- Inaczej by w ogóle nas nie wysłuchała. - Wzruszył ramionami.
- Więc potrzebujecie mojej krwi? Znowu? - Zapytała nieco rozbawiona - w życiu jej nie dostaniecie - machnęła dłonią - nie po tym, jak mnie oszukaliście.
- Zrobiliśmy to dla dobra tych światów.
- Szkoda, że zapomnieliście o dobru Garudy - spojrzała ostro na Desmodora - własnego Brata zamknęliście! Podnieśliście na niego rękę i wszczęliście bunt!
- Wiemy, że był ci bliski, ale...  - Zaczął powoli Raph.
- Żadnego ale!
- Potrzebujemy tej krwi! - Warknął Rakanoth - jeśli jej nie dasz, sami ją sobie zabierzemy.
- Dobrze wiesz, że żeby moja krew była złota, potrzebujecie, żebym oddała ją dobrowolnie - krytyczne spojrzenie powędrowało po zgromadzonych.
Złote włosy zafalowały, gdy okiennice otworzyły się z hukiem. Zamknęła oczy, bo ostry wiatr zaszczypał ją w oczy. Mruknęła pod nosem parę nieprzychylnych słów.

<Garuda? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz