.

.
.
.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Od Clarissy - cd. Desmodora

Dziewczyna przygryzła lekko wargę
-Rozumiem.-mruknęła cicho.
Wstała z miejsca a Władca wciąż trzymał jej dłoń
-Do zobaczenia później, Dosmodorze
Pan puścił jej dłoń a Clarissa szybko wyszła
Była ciekawa o co chodzi i chciała tam zostać, ale cóż...Od razu skierowała się do szpitala. Okazało się że dziewczyny mają problem. Wybuchła gdzieś bójka i podczas gdy chciały opatrzyć jednego z rannych ten zrobił się agresywny.
-Ej spokojnie...-weszła pomiędzy mężczyznę a pielęgniarkę którą właśnie oczerniał
Mimo, że jej przeciwnik był sporo wyższy nie bała się go.
-A teraz grzecznie przeproś..-spojrzała na niego łagodnie
-Bo co?-zaśmiał się opryskliwie i zaczął stawiać
Najpierw lekko ją pchnął. Był silny i wszystko wskazywało na to, że był jednym z wojowników.
Chciała przywrócić go do porządku jednak tym razem zamachnął się i nim zdążyła odskoczyć lub jakoś uchronić się przed ciosem została silnie spoliczkowana. Zachwiała się i upadła dość nieszczęśliwie. Najpierw o ostry róg szafki rozcięła sobie polik by później uderzyć głową w posadzkę. Straciła przytomność.
Gdy ocknęła się była już noc. Leżała na szpitalnej pryczy z opatrzoną raną na policzku. Głowa bolała ją tak bardzo. Jęknęła cicho i z powrotem ułożyła się na miękkich poduszkach które ktoś wcześniej musiał tu przynieść. Zamknęła oczy jednak sen przyszedł znacznie później.
Obudziła się popołudniu.. Chciała wstać lecz pielęgniarki zabroniły jej a po chwili w sali pojawił się Desmodor.

(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz