.

.
.
.

wtorek, 2 grudnia 2014

Od Dantego - Cd. Tari

Wojownik uśmiechnął się smutno.
- Wiem, że jesteś ale to sam Władca. Jest potworem. - ponownie przyciągnął ją do siebie i delikatnie pocałował.
Zrobiła się czerwona, ale nie mogła nic zrobić. Dopiero po chwili ją puścił.
- Wybacz ale to tak na wszelki wypadek, gdybyśmy już się nie zobaczyli. - powiedział z szerokim uśmiechem.
Nadal była uroczo czerwona.
- Wrócę.
- Wiem.
Tari wstała z głośnym westchnieniem i nie odwracając się już za siebie wyszła z namiotu. Na zewnątrz stał już Desmodor z jednym generałem. Obok nich wiercił się wielki, skrzydlaty żywiołak ognia.
- Nie polecę na nim. - powiedziała natychmiast.
- Oczywiście, że to zrobisz. Tak będzie szybciej.
Zadrżała i ostrożnie podeszła do stworzenia które ją obwąchało z uwagą. Było podobne do małego smoka z rubinowymi łuskami. Skórzasta skrzydła spuścił po bokach. Na grzbiecie umocowano wygodne siodło.
- Pamiętaj elfko, nie wracaj bez odpowiedzi.
Spojrzała na niego ostro i szybko wskoczyła na grzbiet stworzenia. Zaskrzeczał, zamachał skrzydłami i już był w powietrzu.
- Dokąd najpierw mam lecieć. - mruknęła.
Stworzenie zatoczyło wielkie koło nad obozem. Mogła spostrzec, że jest nawet większy niż zapewne podejrzewała. Po chwili obrała kurs na polanę smoka.

***
Shang drzemał jak co dzień, zwinięty w wielki kłębek. Gdy usłyszał szum skrzydeł uniósł łeb i zmrużył oczy. Na polance wylądował żywiołak. Zabiłby go jednym tchnieniem ale spostrzegł Anor.
- Czego chcesz? - zamruczał, ponownie układając się wygodniej.
Dziewczyna zeskoczyła płynnie i ostrożnie podeszła do gada.
- Mam dla ciebie wiadomość.
- Nie interesuje mnie. Od kiedy współpracujesz z demonami? Miałem cię za kogoś... - z nozdrzy buchnął dym. - ...lepszego.
Usiadła zmęczona na ziemi.
- Nie mam wyboru.
Zbliżył się do niej tak, że wielkie oko znalazło się na wysokości głowy dziewczyny.
- Jak to?
- Moi przyjaciele są uwięzieni. Muszę dostarczyć ci tą wiadomość.
- Wiem co w niej jest. - powiedział z pogardą.
Spojrzała zaskoczona.
- Znasz Władcę demonów?
- Znam to zbyt wiele powiedziane. Od kiedy pamiętam chce mnie przekonać do swojej sprawy. Moja odpowiedź jednak nadal brzmi NIE. Co teraz zrobisz Anor?
- Nie wiem. Muszę jeszcze znaleźć nekromantę.
- Mmm a potem?
Spojrzała ze smutkiem w oczach.
- Wrócę.
- Zdajesz sobie sprawę, że oni będą już martwi?
- Obiecał mi! - wykrzyknęła
Doszedł do niej drwiący śmiech smoka.
- To demon, im lepiej nie ufać, ale w sumie... może się trochę pobawimy. - powiedział machając ogonem. - Polecę z tobą i powiemy, że zgadzam się na jego warunki a potem, jeśli mnie przekonasz, pomogę ci uwolnić twoich przyjaciół.

<Tari? :3 musisz być bardzo przekonująca xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz