-No dobrze...-spojrzała na Malthaela, który uśmiechnął się do Des'a-O ile się nie pozabijamy.
-Znasz chodź trochę podstaw?-zapytał mężczyzna puszczając jej komentarz mimo uszu
-Ym...Nie za bardzo. Nigdy nie potrzebowałam tańca. Moja rodzina nie brała udziału w żadnym balu, a ja chorowałam.
Zirytowany taką odpowiedzią Malti westchnął
-Będzie trudno..-rzekł po chwili
-Na pewno dacie radę- stwierdził Desmodor
Clarissa wtuliła się w niego ciesząc się, że może liczyć na jego
wsparcie i że oprócz siostry to jedyna osoba która w nią wierzy.
Narzeczony objął ją mocniej.
-Więc Malthaelu..Kiedy zaczynamy?
-Najlepiej od razu...Tylko zmień tą szmatę na jakąś porządną suknię. W takim łachmanie zapewne tańczyć nie będziesz.
Clarissa udała, że jego opinia jej nie dotknęła. Jednak musiała przyznać
mu rację: prosta szara suknia z pewnością nie należała do grona kreacji
balowych lub uroczystych.
-Nie mam niczego lepszego...Nie posiadam balowych sukni.
(Maltiś, Des?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz