.

.
.
.

piątek, 5 grudnia 2014

Od Dantego - Cd. Katharsis

Wojownik nadal jednak nie był przekonany.
- No nie wiem. Wyglądasz jakbyś miała zaraz upaść.
- Wcale nie! - krzyknęła i chyba dla potwierdzenia słów zamachała mieczem.
Wyszło raczej żałośnie a chłopak skrzywił się i podszedł  do niej.
- Kath, co ty wyprawiasz? Nie musisz mi niczego udowadniać. - chwycił delikatnie jej rękę i zabrał żelastwo.
Prychnęła, odsuwając się od niego.
- Daj mi spokój jak nie chcesz pomóc.
- Chcę, ale musisz mi pozwolić. - pokręcił głową z bólem. - Straciliśmy wielu dobrych wojowników, nie chcę abyś przez własną głupotę i chęć zemsty powiększyła ich grono. Rozumiesz?
- On nas zaatakował! Nie zostawię tego tak! - warknęła.
- Kath to był jakiś ważny generał. Oni są bardzo groźni. Nawet wyćwiczony mężczyzna nie dałby rady, a co dopiero...
- Kobieta? - odwróciła głowę i zagryzła mocno wargi. - Wiem kim jestem. I co potrafię.
Westchnął mając nadzieję, że jej kiedyś przejdzie.
- Ruszaj się.
Spojrzała zaskoczona.
- Słucham?
- Idziesz ze mną do sali obrad.
Oczywiście dawna sala została zniszczona, a na nową wybrano kiepski raczej namiot który wygrzebano z ruin.
- Ale...
- Asmistus wyraził się jasno. On CHCE ciebie. Zażądał abyś brała udział w negocjacjach i wcale mi się to nie podoba. Nie nadajesz się do nich.
Zrobiła się czerwona.
- Niby dlaczego?! - syknęła.
Uśmiechnął się lekko.
- Spójrz na siebie, jesteś za słaba. Ledwo chodzisz, a znając czarownika zażąda jakiejś dziwnej przysługi właśnie od ciebie. Chyba wpadłaś mu w oko.

<Kath? Tak, on cię podpuszcza xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz