Vanessa słysząc to wyznanie aż się zachłysnęła. No tego się nie spodziewała! Nie wiedziała, że tak łatwo uda się ja podpuścić. Była nieostrożna, wręcz idealna dla niej. Uśmiechnęła się uroczo.
- Ale to.. - zaczęła niepewnie.
Clarissa zarumieniła się i opuściła głowę.
- Wiem, trudne. - powiedziała niepewnie.
- Nie to chciałam powiedzieć. - odparła natychmiast dziewczyna.
Z trudem panowała nad emocjami. Nie mogła zrozumieć co taka dziewczyna jak Clarissa sobie wyobrażała! Przecież to obłęd! Nie była nawet z rodziny szlacheckiej!
- Raczej niestosowne i... smutne. - powiedziała, siląc się na delikatny ton.
Clarissa spojrzała zaskoczona.
- Ja... nie chcę aby miał przeze mnie kłopoty.
Vanessa zaśmiała się cicho.
- No na to chyba już nieco za późno?
Uzdrowicielka nerwowo związywała zioła w pęczki.
- Nie wiedziałam, że to taki problem. - powiedziała unikając jej wzroku.
Vanessa z trudem utrzymała powagę.
- Żartujesz?! Ślinisz się do Władcy naszej Krainy! To JEST problem. Jeśli okażesz się za słaba, lub tak jak w tym przypadku, brzydka, słaba, niemajętna, bez pozycji... - wyliczała czując okrutną satysfakcję z pogłębiającego się wyrazu bólu na twarzy uzdrowicielki.
- Dość. - powiedziała ostro Clary. - Nie chce tego słuchać.
Prychnęła rozbawiona.
- No to masz problem. Przyzwyczaj się. Będziesz słyszała podobne słowa co chwilę.
Drzwi się otworzyły i do komnaty wszedł Desmodor. Spojrzał groźnie na Vanessę.
- Co tu robisz? Miałaś sprzątać.
- Nie jestem służącą. - odparła unosząc wyżej głowę.
To był błąd. Błysnęło zaklęcie a uczennica pisnęło cicho. Jej usta zniknęły zastąpione drobnym, połyskującym znaczkiem.
- Zapamiętaj Vanesso, nikt nie będzie do mnie mówił tym tonem. A teraz wynoś się i posprzątał bałagan który zrobiłaś.
Dziewczyna wstała z iskierkami wściekłości w oczach. Wyminęła Desmodora i jeszcze musiała się ukłonić w drzwiach. Władca spojrzał na uzdrowicielkę i usiadł z jękiem obok.
- Wybacz, że to widziałaś. Vanessa bywa nieznośna.
<Clarissa? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz