Asmistus uśmiechnął się wrednie i spojrzał zaciekawiony na zbliżające się siły wroga.
- Sporo ich.
- Nie drażnij mnie. - warknął Rakanoth. - Mógłbyś przynajmniej pomóc.
Odpowiedział mu drwiący śmiech maga.
- Żartujesz? mam odbierać wam cała zabawę? Nigdy!- powiedział przyjmując na powrót formę Asury.
Mag ponownie się wycofał na bezpieczną odległość z irytującym, błogim uśmieszkiem. Rakanoth puścił pod jego adresem wyjątkowo siarczystą wiązankę przekleństw i przygotował broń.
- Ruszajmy, zanim nas zmiotą. - wyszeptał do dziewczyny.
Chwyciła ostrze wcześniej zaklęte przez Asmistusa i przygotowała się do walki.
- Jak to zrobimy? Ich jest więcej. - wyszeptała spoglądając na wojowników.
Mieli póki co mała przewagę, gdyż ich nie dostrzeżono.
- Będzie ciężko bez magii. - wyszeptał.
- Możemy czarować, ale tylko podstawowe zaklęcia. - powiedziała zastanawiając się nad możliwościami.
- Mmm w takim razie sprawdźmy. - powiedział wyciągając rękę w kierunku oddziału.
Z palców spłynęły iskry a ziemia kawałek dalej zapłonęła. Demon ucieszył się jak dziecko z nowej przewagi i ruszył do ataku.
<Nicole? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz