Malheur prychnął.
- To moja towarzyszka braciszku. Jak mniemam ty nikogo ze sobą nie przyprowadziłeś?
Rakanoth zamierzał coś odpowiedzieć, kiedy nadszedł dostojnie wyglądający mężczyzna w długim płaszczu.
- Ach Malthael… Witam, witam rozgość się. Desmodor coś tam marudził, że
nie przyjdziesz, ale poręczyłem za ciebie. A ta pani…? – demon musnął
mnie wargami w dłoń.
- Nathaniel … no tak nie dało się ciebie nie spodziewać. – powiedział
Malthael patrząc z wyższością – To moja towarzyszka Rosalie.
- Wejdźcie, przecież nie będziemy sterczeć na tym mrozie. – Nathaniel
chwycił Rakanoth’a pod ramię i zaczął mu coś opowiadać. Malheur
przepuścił mnie przodem. W Sali było pełno ludzi. Skuliłam się w sobie
patrząc niepewnie na towarzystwo.
- Chodź muszę cię zapoznać. – powiedział demon. Wyglądał jakby był w
swoim żywiole. Podeszliśmy najpierw do dziewczyny w zwiewnej sukni.
- Cześć Marylin. Chcę ci przedstawić Rosalie. – popchnął mnie w jej stronę.
- Witaj Malthael’u. Mam nadzieję, że zdrowie sprzyja. – powiedziała
łamiącym się głosikiem – Bardzo mi miło Rosalie. – uścisnęła moją dłoń.
Odeszliśmy, a demon zaczął mi tłumaczyć:
- Mary jest widmem. To tłumaczy jej zachowanie. Jest bardzo miła, ale trzeba ją trochę poznać.
Podszedł do nas Desmodor z miną męczennika.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. No, ale oczywiście – panicz
potrzebuje czasu. I tak nie ubrałeś się fantastycznie. Cześć Rosalie.
Nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz. Przychodzi godzinę spóźniony i
myśli, że to nic. Jak gwiazda horroru. – zalał nas potokiem słów.
(Malthael?xD )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz