- Doskonale wiem gdzie jesteśmy. - uśmiechnąłem się łobuzersko - Zapewne obiło ci się o uszy, że dżiny spełniają życzenia, ale na swój własny sposób.
Dziewczyna wstrzymała oddech, zaciskając dłonie w pięści.
- Gdzie, więc jesteśmy? - spytała z trudem hamując narastającą furię.
- U mnie Yadalla. Widzisz - zatoczyłem ramionami szeroki krąg - to moje miasto stworzone na życzenie pewnego, zachłannego człowieka.
Dziewczyna drgnęła lekko przestraszona, gdy rudy kociak otarł się o jej zgrabną łydkę, mrucząc cicho. Z wahaniem wzięła zwierzaka na ręce i zagryzła wargi.
- O wilku mowa. - parsknąłem rozbawiony - Pewnych wybrańców przemieniam w koty i sprowadzam tutaj.
Dostrzegłem strach w pięknych oczach Luanii, kiedy przeczesywała smukłe budowle i wąskie uliczki w poszukiwaniu jakiejkolwiek ludzkiej istoty. Korzystając z nieuwagi elfki, przyciągnąłem ją do siebie.
- Jesteś teraz zdana na mnie piękna. - mruknąłem cicho, zrzucając rudzielca z jej rąk.
Szybko i sprawnie wyrwała się z moich ramion z siłą o jaką bym jej nie posądzał.
- Sprowadź mnie z powrotem! - krzyknęła wściekła i zawstydzona, rumieniąc się jak róża.
- Za późno, nie masz medalionu. Może jednak spełnię twoje pozostałe dwa życzenia, jak mnie złapiesz. - puściłem oko do białowłosej, ukłoniłem się dwornie i zniknąłem.
Obserwowałem nowego gościa ze szczytu wierzy starej świątyni. Nie miałem okazji zbyt często cieszyć się tak znamienitym towarzystwem. Tymczasem z bocznych uliczek wyskakiwało coraz więcej kotów o różnobarwnej sierści. Zmierzały w stronę dziewczyny z głośnym miauczeniem. Jaka szkoda, że nie rozumiała ich mowy. Uśmiechnąłem się paskudnie, w myślach układając plan dnia dla Kwiatuszka. Jako gospodarz nie mogłem pozwolić, by ogarnęła ją nuda.
< Luanio?>
O jaaa no to będzie się działo ^^
OdpowiedzUsuń