Kath spojrzała z rezerwą na księgę, po czym dotknęła jej z obawą, że się oparzy, jednak to się nie stało. Pogladzila piękną oprawę i wstała. Chciała usiąść w fotelu, ale coś przykuło jej uwagę za oknem. Przed zamkiem zbierała się cała prywatna straż Silencio. Nawet ojciec pojawił się na koniu między rycerzami.
- Coś jest nie tak - wyszeptala przykładając dłoń do szyby.
Krigar podszedł do siostry i również wyjrzał na zewnątrz.
- Może ćwiczenia? - Spytał.
- Wtedy nie byłoby tu naszego ojca - odparła, chwytając rękojeść miecza schowanego przy pasie. - Demony?
- Wątpię. - podniósła do góry rękę.
Bransoleta błysnela w świetle.
- Może Desmodor się zorientowal, że jego więzień uciekł i mnie znalazł? - Wyszeptała do siebie.
- O czym ty mówisz?
- Nie wazne, to i tak maloprawdopodobne. - Uśmiechnęła się blado.
<Hejhej! ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz