- Co tam się dzieje? - wyszeptał Krigar.
- Sprawdźmy. - Kath już biegła do drzwi.
Szybko znalazła się na dziedzińcu gdzie została zmierzona nieprzychylnymi spojrzeniami. Garuda poczuł zagrożenie. Tak samo patrzeli na niego dawno temu. Nie pozwoli aby cokolwiek się stało dziewczynie gdyż ponownie będzie sam.
- Co tu robisz Katarsis? - zapytał ojciec oficjalnym tonem.
Był wysoki i władczy. Trzymał się pewnie w siodle.
- Ojcze. Byłam przejazdem i... - przerwał jej zniecierpliwiony.
- Nie plącz się pod nogami. Mamy tu grupę zbiegłych nekromantów.
Dziewczyna usłyszała drwiący śmiech w głowie. Dla Garudy nekromanci byli jedynie sługami. Bali się go gdyż założył Przymierze Przeklętych i zorganizował ich. Obok strachu jednak zyskał szacunek.
- Ale chcę pomóc.
- Idź do zamku! - krzyknął.
Wielki wybuch zniszczył główną bramę zamku. Na dziedziniec dosłownie wlali się nieumarli. Szkielety, łucznicy, zombie i ghule. Nikt nie miał już czasu pilnować wojowniczki. Każdy walczył o utrzymanie życia. Każdy... z wyjątkiem demona który spoglądał na wszystko podekscytowany.
- Walka! - krzyknął radośnie.
Kath ruszyła z okrzykiem na pierwszych przeciwników. Miecz, zwykła stal wbiła się w ciało zombie i tam została, sycząc straszliwie od kwasów. Nie mogła jej wydobyć. Krzyknęła i uniknęła ciosu potwora. Garuda na krótką chwilę przejął władzę w lewej ręce dziewczyny. Zmaterializowała się piękna, błękitna włócznia którą bez problemu sparował cios przeciwnika. Przebił zombie a ten stanął w niebieskich płomieniach.
<Kath? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz