Lumen cofnęła się wpatrzona w dziwne stworzenia. Przez wyrwę w ścianie napływały kolejne.
- Jest źle. - szepnęła.- Oni cię nie posłuchają.
- Jesteś pewna? - zapytał chłopak z dziwnym uśmiechem.
- Tak! - wrzasnęła i wywołała śnieżną osłonę przed pierwszymi pociskami wroga.
Furkoczące strzały przebiły się niekiedy i zahaczyły ich. Ale na szczęście nie były to poważne rany. Lumen pociągnęła chłopaka w tył w ostatnim momencie, gdyż zostaliby stratowani przez dziwnego jeźdźca.
- Kim oni są?! - krzyknęła wstając z ziemi.
- To chyba nasz najmniejszy problem. - mruknął i chwycił ją za rękę, ciągnąc w kierunku jednego z wyjść.
Minęli ciało biednej bibliotekarki. Leżała w wielkiej kałuży krwi. Niestety na ich drodze stanął kolejny jeździec. Dobył kostura i wymierzył w nich. Trzasnęło zaklęcie związując dokładnie parę czarodziejów. Usłyszeli rechoczące dźwięki jakby śmiech. Zostali siłą posadzeni na ziemi. Stwory tymczasem zajęły się grabieniem i plądrowaniem niedostępnej części biblioteki. Znajdowały się tam cenne zwoje i zakazane księgi czarnej magii.
- Nie jest dobrze. - szepnęła.
- Jakoś z tego wyjdziemy.
- Chyba rozpoznaję ich gatunek...
- To źle?
- Bardzo. - mruknęła starając się wyswobodzić. Dorobiła się tylko nowych otarć. - To kanibale żyjący w górach. Oddają część wielkiej pajęczycy i składają jej... no... - zmagała się z więzami. - Ofiary.
- No to pięknie. Ale chyba czytać nie potrafią?
- A no nie. Najpewniej przewodzi im jakiś nekromanta.
- Skąd ta pewność?
- Bo właśnie zbliża się do nas jego ghul.
<Oliver? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz